maiki95 napisał(a):
Zaczalem sie interesowac tematem uprawy biodynamicznej w zeszlym roku. Choc nie wszystko jest dla mnie jeszcze jasne i zrozumiale to ten sposob uprawy to nie ''czary z mleka, czaszki, talizmany i okultyzm'' ale przede wszystkim obserwacja przyrody, dopomaganie w symbiozie przez wprowadzanie odpowiednich mikroorganizmow, wykorzystywanie zegara biologicznego jednych do wspierania drugich (tych naszych). Nie od dzis wiadomo, ze pewne rosliny zle na siebie oddzialywuja, maja inne wymagania glebowe, srodowiskowe. Troche pokrewny temat ogrodow permakulturowych. To bardzo ciekawe zagadnienia i warte wdrazania w sferach w ktorych nam to nie koliduje. Piotr takze o tym pisal, ze trzeba rowniez obserwowac nature, prognozy itd. Wierzyc, nie wierzyc. Stosowac, nie stosowac? A moze cos na zasadzie ''Zakladu Pascala''?
Natura radzila sobie swietnie przez miliardy lat, az wyewoluowal czlowiek i zaczal sztucznie w niej mieszac. Potrzeba nam wiele nauki i pokory, zeby znow przywracac harmonie w naszych lokalnych ekosystemach.
Twoje podejście jest mi bardzo bliskie. Uprawa biodynamiczna to szereg działań, które są niezwykle złożone. Ekologiczna uprawa jest mniej restrykcyjna (w uprawie biodynamicznej nie można stosować do oprysków roślin pochodzących z innych upraw, które nie są biodynamiczne). Certyfikat jest tu niezwykle trudny do uzyskania. Warto zatem korzystać z biodynamicznych aspektów w uprawie ekologicznej.
Piotr77 napisał(a):
Dolnoslonzok napisał(a):
zauważ, że w Szamapanii, w wilgotnych terenach dolin Marny i Sekwany, czy dalej w dorzeczu Loary powstają biodynamiczne wina. To nie tylko ciepłe, suche Południe.
Michale, nie widzę sprzeczności. Podając przykład Panoni, nie miałem na myśli tylko suchego klimatu.
Np. Tokaj, gdzie bywa wilgotno jak i u nas, lecz tam, jakby więcej korzyści ze słoneczka

.
Piotrze, no tak. Tokaj to już nieco inne klimaty. Ale, ale ...podczas ostatniej, ciekawej dyskusji z ogrodnikami z Brzegu zauważyliśmy, że w ostatnich kilku latach mamy dodatkowy napływ ciepłych mas powietrza Doliną Odry z południa, a dokładniej z Doliny Morawy i dalej z Kotliny Wiedeńskiej. Sudety Wschodnie niższe są od Sudetów Zachodnich i Środkowych i nie stanowią takiej bariery w napływie ciepłych mas powietrza, stąd tereny od Paczkowa po Prudnik i Głubczyce mają bardzo korzystne warunki termiczne przedgórza.
Piotr77 napisał(a):
(...)
Marcinie, to jest hardcor. Może pokrótce napiszę, jaki mam problem ze Steinerem.
Z jednej strony, to bardzo przenikliwy umysł, na granicy geniuszu, dostrzegający nieoczywiste zależności. A z drugiej strony, swoimi ciągotkami do okultyzmu, na tak piękną ideę powrotu do praw natury oraz oczyszczenia rolnictwa z zatruwającej chemii, potrafił bez pardonu narobić okultystyczną kupę...
Jestem chrześcijaninem, wierzę w Boga i nie po drodze jest mi z ciemnymi mocami. Nie łatwo jest oddzielać ziarno od plew.
Ze Steinera starałem się wybrać to, co dobre i bez tego "balastu", biodynamika w moim wykonaniu jakoś sobie radzi.
P.S. Na złe moce

, ostatnio posadziłem na winnicy 400szt. czosnku i jeszcze mi pozostało do posadzenia 500szt. cebuli - oczywiście, to na opryski w drugiej części sezonu.
Pozdrawiam
Piotr
Steiner to raczej powrót do sił natury niż okultysta, ale może mało o nim wiem. Jednak ważne jest, by wybrać dla siebie, co nam pasuje i iść tą drogą w swojej lokalizacji. Przecież nie staramy się o certyfikaty. Jestem raczej ekologicznym ogrodnikiem niż biodynamicznym, ale zaprzęgam również biodynamikę do ekologii, dlatego też Piotrze czytam Twoje teksty na forach od lat z zaciekawieniem.
Chemia niszczy glebę i jej bioróżnorodność, a bez chemii też można uprawiać vinifery, chociaż trzeba się mocno wysilić. Uprawa winorośli stanowi 4% światowego rolnictwa i aż 20% stosowanych w nim pestycydów.
P.S.
Piotrze, sadząc w międzyrzędziach winorośli cebulę i czosnek w uprawie, jeszcze lata temu w Kościerzycach, nie zauważyłem problemów z kretami, nornicami i szkodnikami. Teraz mam je w malinach, by wygonić szkodniki tych krzewów, ale muszę chyba dosadzić więcej wokół drzew owocowych, by gryzonie nie niszczyły korzeni (rok temu wyjąłem z ziemi młodą grusze z uszkodzonym korzeniem).