Na wstępie chciałbym podziękować kolegom Mirkowi i Zbyszkowi za zorganizowanie tego przesympatycznego i jakże rozwijającego wiedzę spotkania. W jednym miejscu 5 win z Marquette to ewenement skali krajowej. Myślę że przynajmniej raz w roku warto takie spotkanie zorganizować.
Jednocześnie chciałbym dodać że po kilku dniach grypy moje wrażenia mogą być niemiarodajne bo przez ponad tydzień żadne wino mi nie przeszło by przez gardło, a na swoje wręcz nie mogłem patrzeć.
Do czynienia mieliśmy z winami z Marquette zarówno z większej produkcji (Winnica Zamojska) jak i całkiem "garażowych" czyli z krzewów kolekcyjnych naszych forumowych kolegów.
- Marquette Winnica Zamojska 2015 alk. 13,3, TA 4,5, cukier resztkowy 1g/l:
nos neutralny rozwijający się po pewnym czasie do wanilii i czereśni, dość przyjemny, kolor prześwitujący jasno rubinowy, mało tanin, poziom alkoholu do całości trochę przeszkadza, bo wino dość lekkie. Taniny mało wyczuwalne i tego trochę brakuje jak i treści. Niemniej jednak dość przyjemne lekkie wino bez aromatów ripariowych, robione przez "potentata" w ilości posadzonych krzewów Marquette.
- Marquette 2015 od Romana (Dziadek2). Brak danych o parametrach.
Największe zaskoczenie po otwarciu butelki. Piękna barwa. Kapitalny nos przypominający dobre wina z vinifer, dominujący owoc, plus tony przyprawowo-kwiatowe, na początku nawet nie chciało mi się tego pić tylko wąchać, marzy mi się taki nos na niektórych moich winach. Na tym etapie nie było żadnych hybrydowych zapachów. Usta mocno owocowe z dominującą przejrzałą czereśnią, jak zauważyli wszyscy zgodnie coś w typie Primitivo, przy tym niska kwasowość (mogła by być wyższa) i lepsze taniny też by się przydały. Do tego wyraźnie wyczuwalne smaki jagody i śliwki. Trochę widać utlenienie które zaraz po otwarciu nie psuło całości. Po ok. 2-3 godzinach nie wiem co się stało ale rzeczywiście nos się zmienił, i uleciały w większości te bardzo przyjemne nuty zapachowe. I nie wiem jak to wytłumaczyć.
- Marquette 2015 - Canin.
Po otwarciu dla mnie bardzo przyjemny nos, wyczuwalna śliwka, trochę też jakby dymu.
W ustach leciutko wyczuwalne posmaki ripariowe, niska kwasowość, i wyraźnie wyczuwalny alkohol, wyczuwalny cukier resztkowy, w pierwszej chwili odczucie jakby wino było świeżo odgazowane, potem to przechodzi. W ustach nieco inne posmaki niż w pozostałych winach z tej odmiany, widać użyte inne drożdże, gdyż w pozostałych zapewne były to Maurivin B. Mam wrażenie że gdyby nie te absmaki ripariowe, i prawdopodobnie utlenienie to byłoby bardzo dobrze, gdyż w ustach czuć większą złożoność treści.
Marquette 2015 - gbed
Po otwarciu butelki intensywnie wyczuwalny karmel i przejrzała czereśnia, bardzo dobry kolor. Delikatne tony dymne.
Niestety po dość niedługim czasie nos radykalnie się zmienia coś w rodzaju pikantnej papryki, i wędzonej śliwki, znaczy że mogło dojść do utlenienia. Ujawniają się w ustach lekkie posmaki dymu plus lekkie na szczęście tony riparii. W ustach lepsze niż w nosie, wyraźnie wyczuwalne przejrzałe wręcz słodkie czereśnie. Alkohol nie nachalny, w sam raz. W tym winie troszkę lepiej wyczuwalne taniny niż w pozostałych.
Marquette 2015 Winnica pod Lasem (JLechu)
Tu był największy problem z tym winem. W nosie czuć że coś nie tak, i to nie tak jak na pozostałych winach uwidoczniły się cechy odmianowe tu było coś zupełnie obcego, raczej kwestia winifikacji. Widoczne utlenienie, w ustach smak kompotu czereśniowego, mało ekstraktu, jakby dodawane było wody, niskie taniny i kwasowość. Kolor wina jak nie z tej odmiany (coś jak PN), po chwili w winie pojawiają się wyraźne dymne posmaki.
Do tego próbowaliśmy jeszcze kilka win:
Szczególnie przypadło mi do gustu wino Mirka z Solarisa (2016), bardzo młode, bardzo świeże, przyjemne o pięknych cytrusach i brzoskwini, z wyczuwalną mineralnością, bez goryczki i posmaków drożdżowych - można pić to litrami

Wino Amelia : cuvee Hibernal, Aurora i Bianca 2015. Jak na białe to bardzo złożone wino, pikantne, lekkie cytrusy, wyczuwalne aromaty Hibernala no i ten orzech w ustach, super.
Wino z Baltiki 2016 od TerroirPL. Jeszcze za młode i za świeże. Na nim można się uczyć jakie aromaty i smaki wnosi do wina vitis amurensis. Ale widać że dzięki sprytnie zastosowanej technologii kolega nie pozwolił się przedostać do wina nadmiernej ilości labruski.
Na koniec dzięki uprzejmości Zbyszka mogliśmy skosztować półwytrawnej Feteaski Neagry z Tesco, nie przepadam za cukrem w winie ale spoza cukru wybijała klasyka gatunku czyli jak nazywam tą odmianę taki "dziki Merlot", niestety nigdy u nas tak nie dojrzeje.
Reasumując wszystkie wina z Marquette wykazały pewne wspólne cechy odmianowe, czyli troszkę mało tanin, wyraźne smaki czereśniowe. Co ciekawe praktycznie wszystkie jak dla mnie miały za małe kwasy, moim zdaniem wino z Marquette docelowo śmiało może mieć między 5 a 6 g kwasów, to by poprawiło całość zdecydowanie. Widać że Maurivin B potrafią wiele, czasem aż za wiele, ale przychodzi mi do głowy jakby Marquette spróbować zrobić na innych drożdżach jak np. Mycoferm Cru 05, zejść z kwasami na tyle aby mogła zajść fjm. Efekt mógłby być ciekawy. Podobnie jeśli idzie o kolor wina to nie tylko kwestia parametrów owoców, ale tego co doświadczyłem na własnej skórze czyli rozjazdu tanin i polifenoli, co prowadzi po fermentacji alk. i fjm do utraty ciała, koloru i sporej części aromatów w winie, i co skutkuje łatwością utleniania i nietrwałością wina. Widać też że wszyscy jak i ja mają obsesję na punkcie użycia jak najmniejszej ilości siarki, ale niestety przy tak małych nastawach jakie robimy trudno to potem utrzymać bez utleniania. Dla porównania wino w Winnicy Zamojskiej miało coś ok. 120 mg SO2 w L.
Myślę że warto takie spotkania kontynuować, z czasem można rozszerzyć także o odmianę NN od Gronkowca, a nazwa wymyślona przez Tadeusza - Marquetting jest wręcz rewelacyjna i warta opatentowania

Dla większości forumowiczów, tak naprawdę działkowców winogronowych to właśnie takie odmiany jak Marquette czy NN od Gronkowca mogą stanowić ciekawą alternatywę dla innych uprawianych odmian.