Orator napisał(a):
Czytałem o tej fermentacji, czytałem i wciąż nie wiem przynajmniej tych kilku rzeczy, które chciałbym wiedzieć.
Ja też wciąż czytam i wciąż niewiele wiem. Nie jestem niestety chemikiem, spróbuję więc opisać, do jakich ja wniosków doszedłem (w nadziei, że ktoś mnie sprostuje, jeśli są błędne).
Orator napisał(a):
Bakterie mlekowe dzielimy na takie i inne ze względu na to co produkują z pentoz i heksoz. Czy sprzedawane w sklepach internetowych bakterie należą do szczepów, które są wyłącznie homofermentacyjne?
Wszędzie czytam, że najkorzystniejszym szczepem jest Oenococcus oeni (zw. wcześniej Leuconostoc oeni), a te są heterofermentacyjne(-tywne).
Orator napisał(a):
Czy bakterie inne niż homofermentacyjne rzeczywiście w pierwszej kolejności przekształcają kwas jabłkowy, a dopiero kiedy ten się skończy lub jest na ukończeniu w roztworze, zaczynają rozkładać cukry, czy może jednak oba procesy występują jednocześnie?
Sęk w tym, że ta cała fermentacyjność bakterii dotyczy fermentacji MLEKOWEJ, a ta polega na przekształcaniu
glukozy w
kwas mlekowy. Z tego, co wyczytałem heterofermentatywne potrafią przekształcać bądź to nie tylko glukozę bądź nie tylko na kwas mlekowy.
Z naszego punktu widzenia fermentacja mlekowa zdecydowanie nie jest tym, czego chcemy. Naszym celem jest tzw. fermentacja JABŁKOWO-MLEKOWA, czyli konwersja
kwasu jabłkowego w
mlekowy. I to dochodzimy chyba do sedna problemu. Wciąż nie mogę doczytać nigdzie, dlaczegóż to bakterie mlekowe przeprowadzają w winie fermentację jabłkowo-mlekową, zamiast mlekowej. Wydaje się, żę powody są takie:
- nie mają cukru - dotyczy win wytrawnych,
- podobno potrzebują do tego wyższego pH (>3,6), co by wskazywało na to, że dążą do tego (czyli stworzenia sobie optymalnych warunków) przekształcając jeden kwas w drugi (FJM jest więc środkiem do celu z ich punktu widzenia).
A nam właśnie na tym zależy, a jak już to zrobią - stop! Stąd m.in. takie a nie inne wymagania dot. pH czy cukru resztowego.
Orator napisał(a):
Czy "szkodliwość" działania bakterii po przekształceniu większości kwasu jabłkowego wynika wyłącznie z rozkładu cukrów do kwasu octowego, czy też zachodzą także inne procesy? Czy zatem bakterie homofermentacyjne po za tym, że dajmy na to kwasowość spadnie aż nadto, nie mogą popsuć w inny sposób wina, zaś pozostałe typy bakterii mogą popsuć wino jeśli w roztworze jest cukier?
Czy jeśli założyć, że po bliskim całkowitemu rozkładowi cukrów przez drożdże po fermentacji cichej dojdzie do fermentacji jabłkowo-mlekowej, to nic złego w winie i z winem się nie stanie? Czy może ponieważ drożdże nie ruszają pentoz(?), to bakterie mlekowe, przynajmniej te heterofermentacyjne rozkładają je na kwas octowy i mlekowy?
W tym momencie wszystko zależy od zastosowanego szczepu. Pożądany jest Oenococcus oeni, gdyż te bakterie prowadzą najczystszą FML. Kluczowe jest więc stworzenie takich warunków, aby to one przejęły FML (były w tym wątku wynieniane - kluczowe jest tu pH). Jeśli się to uda - nic z winem chyba nie powinno się stać.
Orator napisał(a):
Czy zalecana tu i ówdzie dawka pirosiarczynu potasu 1[g] na 10[l] moszczu, nie niszczy bakterii mlekowych i po fermentacji alkoholowej, wysoce prawdopodobne jest, że fermentacja jabłkowo-mlekowa ruszy, czy też roztwór trzeba zaszczepić? - oczywiście przy założeniu, że inne ważne parametry będą w normie : <14% vol, etc.
RM pisał chyba, że taki moszcz należy siarkować piro max. 8g/100l (tudzież 4 - mógłby się w sumie zdecydować ile).
Wszystko to piszę niestety nadal jako teoretyk w tej kwestii. Jeśli ktoś chce coś sprostować lub dodać - byłbym bardzo wdzięczny.