Ja co prawda tą metodą nie szczepię, ale pewne uwarunkowania pewnie będą wspólne, więc podrzucę kilka myśli. (Dla jasności ja szczepię "zielone w zielone" i "zdrewniałe w zielone")
Luk napisał(a):
...Jeden market padł, ale był szczepiony na wieloletnim ramieniu uciętym metr niżej niż pozostałe. Dlatego obawiam się dominacji wierzchołkowej.
Dominację wierzchołkową należy wykorzystać i tam szczepić. Soki prą w górę i ja to wykorzystuję. W kilku miejscach szczepiłem na poziomo prowadzonej łozie i nic nie chciało się przyjąć (więc szukam miejsc na łozach/latoroślach skierowanych "do góry").
Luk napisał(a):
...Jeden market padł, ale był szczepiony na wieloletnim ramieniu uciętym metr niżej niż pozostałe.
Szczepienie jest u mnie najwyższym miejscem szczepionego ramienia lub pnia, jak coś zostawiam powyżej to tylko, żeby utrzymać krążenie soków a po przyjęciu zrazów wszystko to usuwam.
Luk napisał(a):
...Owocowanie na tej długiej łozie chciałbym mieć, tylko czy tak się da?
Czym więcej krzew zredukowany tym większa szansa przyjęcia szczepień. Lepiej, żeby owocowania nie było. Takie kompromisy zmniejszają prawdopodobieństwo przyjęcia szczepień. Jeśli chcesz mieć jakiekolwiek owocowanie "starej" odmiany w sezonie szczepienia to powinno ono być bardzo mocno zredukowane i należy do niego wykorzystać całkiem inny pień lub inne ramię krzewu niż te na którym szczepisz. Mi udało się zaczepić np. jednego Swensona Red z dopuszczonym owocowaniem, ale udało się to tylko raz na szczycie osobnego pnia gdzie były tylko szczepienia i kilka liści. Z innego ramienia było to owocowanie, nawet obfite, ale krzew jest ogromny, więc szkoda mi było "potencjału". (Z założenia chciałem mieć krzew "dwuodmianowy" i takim się stał).