majstermenda napisał(a):
Obecnie w Polsce prawie nikt nie sprzedaje owoców do sklepów. To może być szansa, ponieważ jest to rynek jeszcze niszowy. Chcąc sadzić winnicę deserową musimy się liczyć z wysokim kosztem budowy bardzo mocnego ogrodzenia, co może i tak nic nie dać albo ubezpieczyć od kradzieży. Każda z tych form zwiększa nasze koszty i powoduje dłuższy czas zwrotu kapitału, który w początkowej fazie ponosimy bardzo wysoki i mało kto jest w stanie zdobyć tyle pieniędzy. Ratuje dofinansowanie z Unii. Lepiej przeszacować i niech potem zostanie niż niedoszacować i szukać kapitału gdy już jesteśmy w kropce. Jeszcze do tego nie jesteśmy w stanie określić zbioru z danego pola do kilograma i stwierdzić jaki możemy mieć zysk, tak jak w firmach, gdzie z góry zakłada się produkcję i koszty. Wystarczy zmienna pogoda w czasie kwitnienia i możemy mieć plon kilkadziesiąt procent niższy niż zakładaliśmy.
Myślę, że warto pociągnąć wątek po dość ciekawym i chyba niezbyt przyjemnym roku.
Z jednej strony deszcze, brak słońca, z drugiej żarówa nieprzeciętna. Większość z nas narzekała na duże opóźnienie w dojrzewaniu winogron, na wschodzie tymczasem narzekali na deszcze, ogromne upały. I jak się okazało wegetacja była wcześniejsza o około 2 tygodnie. Miałem możliwość zwiedzenia kilku winniczek na Ukrainie. Postaram się przekazać trochę uwag o tym co zauważyłem tym bardziej, że większość winnic w jakich byłem nastawiona byłą na sprzedaż.
Wyjechałem z domu 25 lipca. Na drugi dzień zakotwiczyłem na winniczce pod Kamieńcem Podolskim skąd 27 lipca wyruszyliśmy ze znajomym na południe Ukrainy. Pod wieczór dotarliśmy nad Zbiornik Kachowski od jego południowej strony. Pierwszą wizytę złożyliśmy U Sergieja Szmiliowa. To winoogrodnik z około 30-letnim stażem. Winorośl uprawia głównie pod folią, tylko część jest testowana w gruncie. U niego wszystko jest dopracowane na ostatni guzik, agrotechnika na najwyższym poziomie. Jeżeli ktoś zamierza się bawić w towarową uprawę deserówek to właśnie od takiej osoby można się bardzo dużo nauczyć. Przyjechaliśmy do niego już dość późno, ale trzeba było się spieszyć ponieważ nazajutrz przyjeżdżali hurtownicy pod odbiór pozostałego na krzewach plonu. Biorąc pod uwagę cenę hurtową winogron - 35 hrywien za kg, (czyli około 4,5 USD) to gospodarz uzyskiwał wręcz rewelacyjny przychód z 10-arowej winniczki, rzędu kilkunastu tysięcy dolarów.
Po pierwsze - winogrona sprzedawane praktycznie na początku sezonu
po drugie - to war bardzo dobrej jakości
po trzecie - odbiorca przyjeżdżał i zabierał wszystko hurtem do sprzedaży na Krymie
Jakie to były odmiany? Prawie wszystko to tzw. trójka Krajnowska, czyli Prieobrażenie, Jubiliej Nowoczerkasska, Wiktor + Ksienia. Gdy byłem dwa lata wcześniej w tunelach królowała Arkadia, Kodrianka, Nadieżda AZOS. Te odmiany w większości zostały przeszczepione w ubiegłym roku. Ale na takiej zasadzie, że jeszcze w ubiegłym roku owocowały, po owocowaniu zostały wycięte. Nowo naszczepione już w tym roku miały często po 20 gron na krzewie. A gronka niemałe, bo były i takie co miały 2kg.

Jak widać na zdjęciach - nie wszystkie grona wyglądają jakoś tak super, ale warto mieć na uwadze, że praktycznie wszystkie jagody tych odmian ważyły ponad 10g i żeby mieć te 2kg to nie trzeba tak wiele jagód jak w przypadku Kiszmisza Zaporoskiego czy Aloszenkina.
Zapewne na usta ciśnie się pytanie dlaczego usunięta została Arkadia? To proste, atrakcyjność trójki Krajnowskiej jest na zdecydowanie wyższym poziomie. Podobny termin dojrzewania, podobna plenność, odporność na choroby nie ma większego znaczenia ale wygląd decyduje o cenie a ta w przypadku trójki jest o wiele wyższa.
Wróciliśmy do Siergieja Sidoriaki. U niego wszystkie krzewy są na otwartym terenie. I również zaczął sprzedawać jagody. W takim razie pojawia się pytanie, dlaczego sprzedaje w podobnym terminie jak inni uprawiający winorośl pod osłonami? Odpowiedź była jedna - winogrona nie były jeszcze w pełni dojrzałe, ale dla hurtowników jak najbardziej dobre do sprzedaży. Czym prędzej tym więcej zarobią, bo to dopiero początek sezonu i cena jest jeszcze wysoka. Ale u niego wychodzi jakieś 18 - 20 hrywny za Arkadię, Kodriankę i 22-23 za Kiszmisza Łuczistego. Grona również imponujące ale cena o wiele niższa. Skąd taka różnica? Pewnie głównie dlatego, że S.Szmiliow to już ugruntowana pozycja na rynku i do niego zgłaszali się hurtownicy z Krymu, zapewne z Jałty lub z innych miejsc gdzie mogli sprzedawać winogrona kasiastym wczasowiczom.
Wygląda na to, że jednak "pozycja w branży" ma swoją cenę.
Poniżej Wiktor u Siergieja Sidoriaki

Kodrianka

Ostatnie gronka Gurmana Rannego

Muskat Mramornyj - odmiana nieznanego pochodzenia, nazwa z kapelusza

Fłora i Liubimyj (z prawej)

c.d.n.