Nie chcąc umniejszać wartości tematu, w którym toczyła się dyskusja, a raczej przerzucanie argumentami, założyłem ten chwilowy wątek, by odpowiedzieć Panom.
RobertR napisał(a):
Herr Dolnoślązok myślę że nie tylko w swoim imieniu dziękuję za przypomnienie tych wiekopomnych prawd, zaiste zastoiska mrozowe Niziny Dolnośląskiej mają maja znaczącą przewagę klimatyczną np. nad okolicami Sandomierza

Jak nic wzorem Kanady pozostało tylko Marquette sadzić
Jak mawiał niezapomniany dr Strossmayer gdyby głupota mogła fruwać to latałaby jak gołębica.
Wracając jednak do tematu wątku na szczęście niektóre nowe odmiany PIWI i to nie kanadyjskiego pochodzenia nie potrzebują aż tak wyśrubowanych warunków subtropikalnych jakie występują (zwłaszcza tej zimy

) w Niederschlesien, dadzą radę w bardzo wielu innych "kanadyjskich" lokalizacjach. Nota bene w tych gorszych lokalizacjach było tylko minimum -11 tej zimy

, to trochę do koncepcji nie pasuje, ale jak wiadomo meandry globcia i pewnych projekcji czy też bardziej dysfunkcji są zawiłe.
I choćbyś - cytując klasyka zatańczył i zaśpiewał - to i tak nigdy nie zrobisz, ani ci wielcy winiarze szczególnie aus Ostpommern, takiego czerwonego wina jakie wychodzi w moich okolicach

Szanowny Panie Robercie, nie ma takiego regionu geograficznego jak Nizina Dolnośląska. Jest za to najcieplejszy region w kraju, czyli Nizina Śląska ciągnąca się szerokim pasem wzdłuż Odry od terenów na zachód od Legnicy przez Wrocław po tereny nieco na wschód i południe od Opola. Co do zastoisk mrozowych, to tak zacny winzer nie powinien nawet poruszać tu oczywistych kwestii. Mógł Pan zażartować o uprawach w rejonie Śnieżnika lub Śnieżki, ale o taki dowcip nie podejrzewam Pana.
Co do temperatur tej zimy, to pod Dreznem było -24 i cóż to ma oznaczać? Życzę Panu, aby przesuwanie się stref łagodniejszego klimatu postępowało nadal (nie piszę tu o ociepleniu, bo jest Pan znanym przeciwnikiem wszelkich tez na ten temat i nie zamierzam wykolejać Pańskiego myślenia). Mam nadzieję jednak, że wpływy atlantyckie umocnią się w Pańskim regionie, by mógł Pan nadal tworzyć cenione wina z jeszcze większym sukcesem, a może nawet z myślą przestawienia się na Pinot Noir. Choć myślę, że kieruje się Pan raczej w stronę stworzenia i umocnienia rangi naddunajskich PIWI w swojej uprawie, w czym życzę sukcesów, bo to ciekawa strona winiarstwa w tym kraju.
P.S.
Powinien Pan również wiedzieć, że w regionach północnych domeną są uprawy winorośli dających wina białe, stąd mógłbym ze swojej strony odbić piłeczkę i napisać, że takiego Rieslinga, jakiego wyrabiają w winnicy Turanu pod Szczecinem, nie mówiąc o naszych z zachodu bardziej i południowego-zachodu, nie zrobi Pan nigdy. Ale po cóż miałbym taki przytyk uczynić?
A co do Pańskiej lekkości w szermowaniu słowami o ludzkiej głupocie, byłbym nieco powściągliwy we własnych osądach. Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni, jak mawiał pewien dobry człowiek.
PiotrSz napisał(a):
Przyjmując nawet, że Dolny Śląsk ma taki sam klimat jak Czechy czy Saksonia, to brakuje mu właśnie takich terroirs jak we wspomnianych regionach. Winnice nie pokrywają bowiem całych tych regionów, a znajdują się tylko w określonych siedliskach o wyjątkowych warunkach.
Na Dolnym Śląsku takich miejsc praktycznie nie ma, a na zboczach przypominających te dolnośląskie, w Saksonii czy Czechach winnic nie uświadczysz.
Klimat bowiem, który tak sfetyszyzowałeś, stanowi tylko jeden z wielu elementów składowych siedliska. Jak w matematyce: "warunek konieczny niewystarczający".
Dlatego ja pomimo pewnej przewagi klimatycznej Dolnego Śląska nad innymi regionami, gdybym miał zakładać winnicę, to i tak wołałbym okolice Kazimierza Dolnego czy Sandomierza. Bo mają spełnione te pozostałe warunki, których nie spełnia praktycznie żadne miejsce na Dolnym Śląsku (z pojedynczymi wyjątkami).
Pisałem Ci już o tym już dawno temu i nie raz, a Ty wciąż ten "klimat" i "klimat". Nic się nie nauczyłeś.
Panu, mogę jedynie odpisać, że powiela Pan wielokrotnie znane tematy widoków upraw w czeskim regionie winiarskim i w Saksonii. Zapomina Pan raczej, że w sąsiedniej Brandenburgii jest już krajobraz winiarski taki, jak u nas na terenach zachodnich. Sprawa jest jednak inna. Odrzuca Pan od wielu lat fakt, że mamy na zachodzie kraju udokumentowane od XIV do XIX w. istnienie winnic w rejonach płaskich, niewielkich wzniesień (vide Brzeg i jego kroniki), a w I. regionie winiarskim na Śląsku, czyli w okolicach Zielonej Góry (a to przecież Dolny Śląsk, czyli generalnie Śląsk) większość winnic powstających, istniejących nieprzerwanie lub wracających na swoje dawne terroir to piaszczyste wzniesienia. Zatem nie trzeba szukać daleko, by otworzyć oczy.
P.S.
Życzę sukcesów winiarskich.
ArturK79 napisał(a):
(...)Gdy mówisz o licznych obszarach ze świetnym terroru na Śląsku w uszach pobrzmiewa mi samochwalstwo pana Smolisa, Francuza polskiego pochodzenia, który twierdził, że u niego w Brzezinach pod Łodzią jest świetne terroir i dlatego robi tam świetne wina metodą szampańską. Piłem. Bardzo średnie, różowe wręcz zepsute.(...)
Nie muszę zachwalać naszego nadodrzańskiego regionu. Panu mogę jedynie odpisać, że moje słowa nic nie muszą znaczyć, wystarczy wybrać się w podróż enoturystyczną szlakiem dużych, śląskich winnic od woj. opolskiego przez dolnośląskie po lubuskie, a warto zajechać również do zachodniowielkopolskich upraw i zachodniopomorskich. Winnice w tych regionach i ich wina bronią się same.
P.S.
Sukcesów winiarskich życzę również.
Wszystkim Panom polecam opracowanie polsko-niemieckie dotyczące zmian klimatycznych i ich korzystnego wpływy na poszerzanie upraw winnej latorośli w Polsce zachodniej.