U nas Winobranie trwa,winiarze wystawiają swoje produkty,więc postanowiłem dziś zrobić mały rajd i zdegustować najnowsze produkty zielonogórskie. Celem było wypić wino odmianowe ze szczepów bez mieszania,no chyba że nie oferowano takiego,wtedy mieszańce..
Najpierw piłem Joohannitera 2013 rok winnica Katarzyna - od razu zaznaczam ze specem nie jestem ale wino było niepijalne,smakował jak jabol,niewątpliwie utlenione,kiedyś zrobiłem wino z deserówek marketowych i to wino było identyczne.Biło po nozdrzach takim niedofermentowanym winem....ale bąbelków na ściankach nie stwierdziłem.Aromatów owocowych zero.
Potem na tapetę poszła winnica o której mało słyszałem w Bochni z siedzibą w Swidnicy koło Zielonej Góry,oferowali Pinot Noir,Merlot,i Seiber odmianowe....wszystekie te wina były naprawde bardzo dobre,przede wszystkim zapach i pierwszy smak od razu czuć owoce ,bukiet,czuć ze nie utlenione i dobrze zrobione,porzeczki,wiśnie aż uderzają w nozdrza .Do porządnego obiadu rewelacyjne wina,niestety nie mozna go kupić tylko degustacja.Te wina były dla mnie lepsze niż większość win w cenie 20-25 zł które kupowałem dotąd w marketach.
Potem Winnica Julia i tylko mieszanki Solaris+ inne szczepy,Dornfelder+inne szczepy 50% +reszta,lubię tę winnice brałem tam sadzonki ,mili ludzie ale obiektywnie...wino nie było zbyt dobre,nie chodzi o kwas tylko o brak zapachu i bukietu,zwykłe fresco z marketu za 9 zł/litr ma wiecej zapachu,a tutaj tylko alkohol i kwasowość.Naprawdę słabo,moim zdaniem jakieś błędy przy winifikacji. Ich czerwony Dornfelder był lepszy ale...nie tak dawno piłem niemieckiego Dornfeldera z InterMarche za 19 zł i był dużo lepszy w ogólnym odczuciu przyjemności z picia.
Winnica Cantina nie oferowała degustacji ani sprzedaży,a pamiętam ich wino sprzed 2 lat które piłem podczas degustacjii w Castoramie czerwone ,wystrawne...chyba Pinot i było świetne.Szkoda.
Na końcu Winnica w Górzykowie,no i tutaj z racji dość wysokiej ceny za 100ml zdecydowałem sie tylko na Rieslinga wytrawnego 2013....dzień wcześniej piłem niemieckiego Rieslinga za 16 zł z Niemiec,więc pamiętałem tamten smak porządnie zrobionego wina stołowego ...cóż...zapach wina bardzo ładny ale...jakby te wina były rozwodnione,nieintensywne,zdecydowanie zielone i mało aromatyczne,kolor też taki przezroczysty,moim zdaniem wino było zrobione dobrze, ale chyba owoce niezbyt dojrzałe,cięzko to określić,zapach lepszy niz smak do obiadu byłoby napewno super gdyby kosztowało do 20 zł. Ostatnia ocena może byc lekko nieobiektywna bo byłem już lekko wcięty ale jednak daje sie od razu wyczuć surowość tego wina.Kiedyś piłem Rieslinga z Górzykowa chyba 2011 rok jeśli dobrze pamiętam i było lepsze.
Na samym powrocie łyknąłem kubeczek Imiglykosa za 5 zł/200ml...i to było to co przywróciło mój umysł do równowagi:),tanie ,półsłodkie...i najlepiej zrównoważone.No niestety .
Proszę te opisy traktować jako odczucia przecietnego człowieka który spożywa wino w ilosci wiekszej niż średnia krajowa,ale nie jestem fachowcem,ot co mi smakuje to jest dobre. Ogólna konkluzja jest taka że te owoce są za wcześnie zbierane i za mało cukru resztkowego jest zostawiane ,tak jakby wszyscy silili sie na zrobienie wytrawnego wina odmianowego no i to nic złego tylko gdzie te aromaty i smaki białych odmian,oprócz szlachetności szczepu i winifikacjii moim zdanie powinno się robić wina ogólnie smaczne i aromatyczne,nawet kosztem innych zalet.W Zadnym winie oprócz nieszczęsnego Johannitera nie wyczułem nadmiaru alkoholu,ale jego działanie było zauważalne:).Generalnie brak zrównoważenia,te wina ogólnie były chaotyczne,może muszą jeszcze poleżeć... Wiem ze takie odczucia to też kwestia gustu ,ale ogólnie stwierdzam ze większość problemów z tymi winami to nie jest problem odmian ale ich pózniejszego traktowania,od zbioru do finalnego produktu.W moim odczucia wino czerwone stoi dużo wyżej niż białe. Reszte winnic zostawiam na dalszą częśc Dni Zielonej Góry. pozdrawiam
|