Franek, widzę, że dopadła Cię "jesienna depresja winiarza". To prawda; jak się spojrzy na całokształt, człowiek zastanawia się "czy nie za dużo tych oprysków" ale prawda jest też taka, że nikt nie mówił, iż będzie łatwo...
Podstawa to nie słuchać tych, którzy piszą, że "nie pryskali" bo to nieprawda...
Primo - Zwykle okazuje się, że nie pryskali... odmian wykazujących się zwiększoną odpornością.
Secundo - Za dwa lata efekt jest taki, że te czy inne niepryskane, załapały infekcję totalną...
Dlaczego "nieprawda"? Przynajmniej u nas w Polsce, zasada jest prosta; na przestrzeni kilku lat nie ma odmian odpornych. W danym roku czy nawet w okresie dwóch sezonów, przy sprzyjających warunkach może się zdarzyć, że krzew przetrwa bez ochrony (czytaj: z jakąś małą infekcją) ale z pewnością odbije się to na jego kondycji w latach późniejszych...
Aktualnie mam podobne przemyślenia jak Georg. Mam już cztery odmiany, które będą podstawą mojej uprawy; Regent, Cabernet Cortis, Dornfelder i PN Super na 125AA. Dwie pierwsze przetrwały już dwa lata z jednym opryskiem chemią. Dwie ostatnie, z dwoma układowymi i dwoma powierzchniowymi w tym roku.
Do weryfikacji jeszcze w przyszłych latach pozostałe VV.
Ten rok jest bardzo ważny dla mnie, ponieważ po stosowanej, wydaje mi się, w odpowiednich momentach profilaktyce w okresie maj-lipiec przetrwałem sierpień bez większych infekcji (kilkanaście górnych liści MRz). Oczywiście, jeszcze wrzesień ale jestem dobrej myśli...
Uważam, że najważniejszym zadaniem jest utrzymanie odpowiedniej "kondycji" liści aż do momentu zbioru.
Oto mój Dornefelder:
https://picasaweb.google.com/1153695690 ... 9047730498Cabernet Cortis:
https://picasaweb.google.com/1153695690 ... 0221576946Pinot Noir:
https://picasaweb.google.com/1153695690 ... 6020993138