Jak rozumiem z powyższych wypowiedzi, karencja cieczy burgundzkiej jest bliżej nie określona?
Rozważam również użycie Revusa, z tym że nie ma rejestracji na winorośl, więc karencję również ciężko określić...

_________________
pozdrawiam, Jacek

W uzupełnieniu propozycji ochrony, którą opisałem w pierwszym poście, chcę zwrócić uwagę jeszcze na jeden aspekt. Usunięcie liści z widocznymi objawami i oprysk zazwyczaj skutecznie blokują dalszy rozwój infekcji i w sprzyjających okolicznościach ( gdy dochodzi do likwidacji starszych infekcji bezobjawowych) całkowicie przerywa rozwój infekcji i zabezpieczamy zdrowe tkanki przed kolejnymi infekcjami. Dr Mazurek w swoim artykule zwraca uwagę, że skuteczność Ridomilu w momencie zastosowania na infekcje trwające 5 i więcej dni jest znacznie ograniczona. Może się więc zdarzyć że pozostające na krzewach starsze infekcje bezobjawowe, które wykazują dużą oporność na działanie Ridomilu mimo zabiegu przetrwają i wejdą w fazę objawową, a przegapione w zarodnikowanie. W takiej sytuacji mimo dalszego zagrożenia mamy jednak do czynienia z bardzo istotnym ograniczeniem ognisk infekcji pierwotnych, co znacząco ułatwia dalsze działanie. Z uwagi na ewentualność wystąpienia przetrwałych infekcji bardzo ważne jest by w kolejnych dniach po wykonaniu pierwszego zabiegu nadal sprawdzać krzewy pod kątem wystąpienia wczesnych plam objawowej infekcji pierwotnej. W przypadku stwierdzenia takich infekcji nadal systematycznie usuwamy zainfekowane liście przed wystąpieniem nalotu i zabieg Ridomilem powtarzamy. Moja propozycja jest taka żeby robić go po upływie 7 dni. Gdy presja kolejnych infekcji jest silna zasadne wydaje się szybsze wykonanie zabiegu. Miałem do czynienia z taka sytuacja w ubiegłym roku, z pewnym jednak zastrzeżeniem, a mianowicie po usunięciu liści pierwszy zabieg wykonałem w stężeniu z opakowania, co na pewno znacząco obniżyło jego skuteczność. Drugi w stężeniu 0,25% załatwił sprawę do końca sezonu.

_________________
****

Jak to mówią, kto nie ryzykuje nie pije szampana

Jednak nikogo do niczego nie będę namawiać.

Ja wychodzę z założenia, że wolę opryskać niż stracić liście na krzewach. Wtedy dwa lata w plecy.
Krzewy nie drewnieją jak należy, pędy przemarzają i rok przyszły to rok odbudowy krzewu.
Miałam taką sytuację 3 lata temu i więcej jej nie powtórzę.
Hibernal i Muscaris straciły prawie wszystkie liście i kolejny sezon to była rehabilitacja roślin.

Tutaj jest dyskusja na temat Rewusa choroby-i-szkodniki/m-czniak-rzekomy-czym-potraktowa-na-cito-t9213-30.html

_________________

Pozdrawiam- Jola.

I właśnie o to chodzi!

Prezentowana wcześniej Strategia Grubo Po Infekcyjna służy ni mniej ni więcej tylko... OGRANICZANIU INFEKCJI.

Strategia Po Infekcyjna natomiast, to jej PRZECIWDZIAŁANIE i ochrona wszystkich liści do końca sezonu, a także dbanie o parametry owoców odmian przerobowych - trzy aspekty mocno powiązane ze sobą! O skutkach jakiegokolwiek nasilenia infekcji, związanych z przyszłym sezonem, nie wspominając.

Kluczem do zrozumienia, jest zdanie sobie sprawy, iż najważniejszym zadaniem Strategi Po Infekcyjnej jest nie dopuścić do infekcji tkanki liścia!

_________________
Aktualne zdjęcia i filmy - należy wpisać http://wino.org.pl/forum/Thread-MOJA-WINNICA-w-Zach-pom-Winnica-Cisowa

Tylko teoretycznie. Strategia po infekcji, której nie widać to zazwyczaj u zdecydowanej większości amatorów, błędne decyzje o terminie oprysku i efekt zupełnie odwrotny od zamierzonego. Większość osób oczekuje, że ktoś im poda wiosną daty kiedy i jaki oprysk mają wykonać. Wiara w to, że ktoś będzie mierzył jednocześnie opad, temperaturę i czas ich występowania to naiwność. Natomiast pisanie dla tych, którzy to robią, tez nie ma sensu, bo Oni wiedzą co i jak, a i tak się mylą, o czym świadczą tegoroczne doniesienia o występowaniu MRz. Mają go w zasadzie wszyscy. Ja poszukuję rozwiązań dla siebie i innych(teoretycznie gorszych), które każdy chcący może zastosować z powodzeniem.

_________________
****

Piotr, czy mogę do rewusa dać florovit, bo powoli szykuję się oprysku ?

_________________

Pozdrawiam- Jola.

Nie wiem, nie stosowałem. Ja florovit dodaję praktycznie do wszystkich oprysków i nic złego się nie dzieje.

_________________
****

Czy ma sens nawożenie florovitem o tej porze roku?

Czy ktoś może mi potwierdzić, że dobrze rozumiem zasadę 10.10.24

Średnia temp. 10 stopni.
Opad 10mm
No i właśnie co oznacza 24. Na pewno godziny, ale w jakim sensie
- te pierwsze parametry wystąpiły w ciągu ostatnich 24h i wtedy pryskamy?

_________________
_____________________
pozdrawiam Mirek

Nie tylko teoretycznie. Znam wiele osób, które stosują z powodzeniem tę strategię.

I wcale nie tak trudno dojść do sytuacji, gdy termin oprysku będzie optymalnie wybrany. Wystarczy jedynie skorelować trzy podstawowe terminy, trzech najważniejszych zabiegów, w określonych fazach; BBCH 15, BBCH 61 lub BBCH 71 i BBCH 73 z aktualnym przebiegiem pogody w danym sezonie:
http://wino.org.pl/forum/showthread.php ... #pid340137
Stopniowo nabywane doświadczenie, zrobi resztę...

U mnie od trzech lat, w newralgicznym okresie rozwoju winorośli, czyli do veraison - infekcji brak. A w sierpniu wystarczy, tylko usunięcie kilku lub wszystkich pasierbów, z górnej części krzewu i Alkalin.

Żeby być sprawiedliwym, trzeba oczywiście przyznać, że Twoja strategia jest oczywiście możliwa do zastosowania ale tylko w małej skali i przy możliwości codziennej, dokładnej lustracji krzewów. Z wyłączeniem, oczywiście takich sezonów jak ten.

_________________
Aktualne zdjęcia i filmy - należy wpisać http://wino.org.pl/forum/Thread-MOJA-WINNICA-w-Zach-pom-Winnica-Cisowa

Ten opad musi być rozciągnięty w czasie [24 h], jeśli np spadnie 10 mm przy 10 stopniach ale w ciągu godziny, i woda wsiąknie a potem wiatr/słońce szybko ziemię podsuszy to infekcji nie ma - tak to rozumiem

_________________
In vino veritas
Pozdrawiam - Darek

Takie warunki też mogą spowodować infekcję.

_________________
Grzegorz

Maćku, to by dało u mnie jakieś 50 oprysków w sezonie, trochę dużo

_________________
pozdrawiam Roman

Opryskałam Rewusem z dodatkiem florovitu do pomidorów, więc z małym udziałem azotu,
po prostu, żeby po tych moich ekscesach " napalmowych" je troszkę dożywić.
U mnie w znacznym stopniu latorośle już drewnieją, a i tak je krótko przytnę przed zimą.


Mam natomiast zagwozdkę i dla siebie i dla ciekawych świata

Nie wiem jak się to ma do wszystkich teorii mączniakowych,
ale u mnie mączniak rzekomy jest tylko na połowie winnicy.

Zważywszy, że i w górnej części i dolnej części rosną prawie te same winorośle zdumiewa mnie to.
Dzisiaj po dokładnej lustracji dolnej części , mączniaka znalazłam na jednym listku Muscarisa ( 50 krzewów jest)
i na kilku Gewurtztraminerach ( 75 krzewów)

Cała winnica była pryskana w okolicach końca czerwca, kiedy pojawił się Mrz na Regencie w górnej części.




Od tego czasu zmagam się z mączniakiem w górnej części.
W górnej części tylko Marszałek nie ma śladu Mrz i sporadycznie ma go Bianca.
Ma go Regent, Hibernal trochę, vinifery, niektóre sporo.


Mimo iż ziemia jest taka sama to w dolnej części rośnie w międzyrzędach bardzo dużo macierzanki i tymianku.
Ziemia sądząc po liściach krzewów i rozroście macierzanki ( lubi ziemie ubogie w azot) ma braki azotowe.
Zimą sypałam w dolnej części we wszystkich międzyrzędach popiół drzewny.
W stosunku do górnej części dolna jest bardziej zaniedbana, bo częściej mi się zdarza dopuścić zielsko w rządkach.

Nie rozumiem tego.

_________________

Pozdrawiam- Jola.

Może chodzi o przewiew? Wygląda jakby górna część była dość dokładnie osłonięta ze wszystkich stron. Krzewy "duszą" się we własnym mączniakowym sosie.

_________________
****

Piotrze to tylko takie wrażenie, jest dokładnie na odwrót.

_________________

Pozdrawiam- Jola.