Witam ponownie i zapraszam do dalszego ciągu perypetii nowicjusza.
Krzaki dwulatki. Prowadzone na pnie pod sznury skośne, bez owocowania. Aż do czasu przedstawionego w poniższej foto-relacji wykonałem następujące opryski:
28 kwietnia - miedzian, 3 g/l
1 maja [przed przymrozkiem] - alkalin Kb+Si, 5 ml/l
18 maja [tydzień po przymrozkach] - florowit (3ml/l) + asahi (1ml/l)
25 maja - alkalin, 5 ml/l
5 czerwca - florowit (3ml/l)
Jeszcze tytułem wstępu, zanim zbiorę gromy za dopuszczenie do takiego stanu - jedną z przyczyn był brak czasu oraz lenistwo, owszem. Ale drugą była chęć poznania przebiegu infekcji osobiście, szczególnie gdy nie mam jeszcze gron. Nie sądziłem że pod koniec to aż tak ruszy
08 czerwca. Początek infekcjiOd początku czerwca zaczęły się ostre upały. Wszystko było pięknie, aż nie zacząłem się przyglądać liściom Kiszmisza Stulecie:

Ogólnie najładniej rosnący krzak, najgrubsza latorośl, największe liście, najładniejszy i najgłębszy odcień zielonego... Zachwycam się, a tu nagle plamki. Jedna na lewo od kłykcia kciuka, druga nad palcem serdecznym:

Obserwowałem dalej.
19 czerwca. Początek zarodnikowanaZ braku czasu obserwacje były sporadyczne. Plamki się rozmnożyły na dwa inne liście. Jedna na spodzie dała objaw zarodnikowania (szary osad), czyli wiedziałem już że mam do czynienia z jakimś mączniakiem. Tylko którym?
Dwie plamki, wierzch liścia:

Dwie plamki, wierzch liścia:

Plamka z zarodnikami, wierzch liścia:

Plamka z zarodnikami, spód liścia:

Roztarłem ten osad palcem i wąchałem, ale nie wyczułem zapachu grzybów (jak ma pachnieć MP). Nie będąc pewnym który to mączniak postanowiłem obserwować dalej...
20-23 czerwca. Powolny rozwój chorobyKiszmisz Stulecie nadal z paru metrów wygląda bardzo zdrowo, rośnie aż miło:
Ale z bliska widać, że zaczyna dziać się źle:


26 czerwca. Początek epidemiiPojawił się nowy objaw - część plam zbrązowiała, jakby grzyb zaczął zamierać. Czyżby z powodu trwającej fali gorąca?

W każdym razie plamek zaczęło pojawiać się coraz więcej i coraz szybciej:

27 czerwca - 5 lipca. Pierwsza bitwa27 czerwca postanowiłem przestać obserwować i zacząć walczyć. Wykonałem oprysk alkalinem (6 ml/l).
Infekcja lekko spowolniła, na większości plam od spodu liści pojawiły się brązowe przebarwienia. Zdjęcia z 5 lipca:

17 lipca. Imperium kontratakujeNo i masakra. Nie było czasu obserwować, a tymczasem Kiszmisz Stulecie został całkowicie opanowany wraz z łodygami:



Kolejnym krzakiem który ostro dostał to Prieobrażenie, od razu liście i łodygi:

Dostała też Rumba:

17-24 lipca. Tylko kiedy pryskać? I czym?Na szybkie doczytanie czym prysnąć udało mi się dopiero znaleźć chwilę 24 lipca. Wtedy też wykonałem oprysk siarkol 800 SC (3ml/l) + miedzian 50 WP (0,5 g/l).
29 lipca. Stan na "dzisiaj"Oprysk niewiele pomógł. 29 lipca infekcja rozniosła się na wszystkie moje krzaki. Najdłużej trzymał się Kiszmisz 342, który dopiero zaczyna łapać pojedyńcze plamki na liściach i ma odygi czyste:

Reszta ciężko. Kiszmisz Stulecie (pacjent zero):





Prieobrażenie:




No i tyle. Wtedy też postanowiłem w końcu w wolnej chwili sklecić posta na forum, bo już chyba czas najwyższy

Plan mam taki, że:
1. Kupić nowy opryskiwacz (chyba kupię ten:
https://www.castorama.pl/opryskiwacz-or ... uct_review).
2. Zapytać na forum czy to na pewno MP (co niniejszym czynię?).
3. Opryskać. Mam na stanie Amistar 250 SC oraz Topsin M 500 SC. Proszę, zasugerujcie jakiś radykalny plan (gron w tym roku nie ma).
I najważniejsze pytanie: Czy z tak poplamionych łodyg mogę użyć jako pni? Czy te zainfekowane miejsca nie będą problematyczne w nastepnych latach?