Hej, poproszę o pomoc.
Rok temu robiliśmy z mężem po raz pierwszy wino z samych winogron (ciemnych), zgniecione owoce do balonu plus woda z cukrem i tak na 4-6 tygodni. Potem odcedzić, zlać sam płyn do balonu i na kolejne 4-6 tygodni. Wino wyszło nam smaczne, acz mocne. Winogrona były zrywane w wakacje.
W tym roku zrobiliśmy wino z tego samego przepisu, ale winogrona zebraliśmy w listopadzie i w balonie znalazły się ok 13,14 listopada.. I zamiast zostawić na 4-6 tygodni, stało 7.
Na początku pięknie "pykało" , ale w ostatnich ok 2 tygodniach, gdy jeszcze stało z owocami, przestało "pykać". W święta odcedziliśmy owoce i zlaliśmy sam płyn i okazało się, o zgrozo, że "wino" jest kwaśne i lekko gorzkawe. A jest go caluteńki balon 50l prawie pod szyję.
Nie chcemy tego wszystkiego zmarnować.
Po zlaniu wina dodaliśmy do tego 3kg cukru mając nadzieję, że poprawimy smak. Smak się nie zmienił, wino nie pracuje.
Dodam, że było bardzo dużo pestek.
Ma piękny kolor i zapach trochę jak David Mogen. Ale co z tego, jak kwas

Proszę podpowiedzcie jak to uratować?
Coś nam się obiło o uszy o węglanie sodu albo specjalnych bakteriach, ale nie wiemy o co kaman.
Pozdrawiam

Eunika