Cześć, to mój pierwszy post, chociaż forum odwiedzałem przez ostatnie parę dni szukając różnych informacji. Mimo wszystko potrzebuję pomocy bo informacje, które znalazłem tu i ówdzie wydają mi się niepełne albo sprzeczne. Mam nadzieję, że nie zbesztacie mnie za "kolejny taki temat", ale jeśli jest gdzieś gotowa odpowiedź to proszę o namiary.
Chciałbym zapytać jaka powinny wyglądać etapy produkcji wina z ciemnych winogron przy uwzględnieniu fermentacji w miazdze. Szczególnie jak ma wyglądać dokładnie fermentacja wstępna i co po niej. Chcę uzyskać wino mocne, słodkie albo półsłodkie. Planuję wypełnić trzy 26 litrowe baniaki szklane. Mam dobre i niedobre doświadczenia, dlatego chciałbym spróbować trochę inaczej. Ja to rozumiem tak:
1. Zebrać winogrona.
2. Odszypułkować, wyrzucić zepsute, spękane. Zmiażdżyć i wrzucić do wiadra.
3. Zasiarkować w odpowiedniej ilości całość. Wymieszać.
4. Zmierzyć i zapisać cukier do dalszych obliczeń.
5. Odczekać 2 h i dodać aktywnych drożdży a potem wg instrukcji pożywkę, wszystko wymieszać.
6. Wiadra zamknąć pokrywami z rurkami fementacyjnymi (czy może jednak mają zostać otwarte?)
7. W czasie fermentacji utworzy się czapa którą trzeba mieszać co najmniej dwa razy dziennie tak żeby skórki spadały na dół.
8. Gdy fermentacja się skończy (brak cukru) zlać to co pod czapką i nad osadem do baniaka przez sitko.
9. Resztę odcisnąć wybranym sposobem i też przez sitko dolać do pierwszego.
10. Uzupełnić cukier wg wyliczeń, ale nie cały od razu, całość dawkowania cukru chcę podzielić na 4 partie.
11. Zaszczepić ponownie drożdżami i pożywką moszcz. Słoje zatkać rurką fermentacyjną.12. Stopniowo dodawać cukier aż do przerobienia całości przez drożdże (zgodnie z wyliczeniami).
13. Gdy fermentacja ustanie zrobić pierwsze zlanie i zasiarkować ponownie uzyskane wino.
14. ???
15. Klarowanie (o tym dopiero będę czytał).
Szczegółowe pytania:
1. Jak i kiedy mierzyć cukier miazgi do fermentacji wstępnej. Mam tylko taki tani miernik w formie spławika wyskalowany w Blg. Czy mierzyć pierwszy sok który wyjdzie z miazgi po lekkim sklarowaniu?
2. Czy wiadra podczas fermentacji miazgi mają być zamknięte, tylko osłonięte, czy mają być pokrywki pełne czy z rurkami? Będą prawdopodobni trzy wiadra po 30 l i staną na ten czas w ogrzewanej komórce, w której może być jednak trochę kurzu i w dodatku jest tam sporo różnego sprzętu, w tym sąsiadów

3. Czy podczas fermentacji miazgi dodawać cukru? Ja rozumiem że nie, ale czy w takim razie fermentacja ma trwać do momentu aż całość zostanie przerobiona przez drożdże, czyli fermentacja miazgi ma się skończyć?
4. Kiedy i czy w ogóle dodawać pekto-enzymu? Kupiłem 20 ml Pectofruit, ale jeszcze nie wiem czy go użyję.
5. Czy po zakończonej fermentacji miazgi, zlaniu i odciśnięciu tego co zostało mam rozpocząć kolejną fermentację moszczu? Zmieni się objętość więc jak liczyć cukier?
6. Czy w obu przypadkach mam czekać, aż drożdże przerobią cały cukier do 0 Blg?
7. Czy po zakończonej fermentacji moszczu, po pierwszym zlaniu siarkować jeszcze raz wino? Rozumiem że tak.
8. Co po pierwszym zlaniu? Do tej pory zawsze czekałem aż się to trochę sklaruje, zlewałem jeszcze raz i potem filtrowałem, a na koniec butelkowałem.
Jutro jadę zebrać ciemne winogrono o niewiadomym pochodzeniu i gatunku. Co roku ładnie obradza, grona są okrągłe, słodkie, czasami lekko cierpkie (ale to kwestia terminu zbioru) i posiadają pestki. Robiłem już z nich wino, ale z różnym skutkiem o czym dalej. W tym roku chcę wrócić do tematu po 3 latach przerwy i od razu zrobić, jak na moje warunki, nieco więcej.
Do tej pory zbierałem winogrona, potem segregowałem, odszypułkowywałem i miażdżyłem w palcach jednocześnie. Następnie wrzucałem to do tylu garów ile miałem i wolno podgrzewałem. Uzyskany sok zlewałem a zawartość gara szła na prasę, albo wyciskałem ręcznie w worku. Moszcz przelewałem przez sitko mierzyłem i liczyłem cukier a następnie dawałem drożdże, pożywkę, i zaczynałem porcjować cukier. Po przrobieniu obliczonego cukru do zera, zlewałem, odstawiałem, po jakimś czasie zlewałem kolejny raz z nad osadu, filtrowałem przez filtry do kawy i butelkowałem.
Nigdy nie używałem piro do siarkowania, nie używałem także pekto-enzymu.
A wychodziło tak:
Pierwsze wino: najmniej mędrkowałem, wyciskałem ręcznie (październik), uzyskałem ok 22 l moszczu i zabutelkowałem ok 16 butelek (styczęń), a wcześniej wypiłem sporo z żoną

Wino po 1,5 roku było dalej bardzo dobre co jest opinią znajomych i rodziny.
Drugie wino: wypożyczyłem prasę, ale miałem mało winogron i jeszcze mniej czasu, uzyskałem może 14 l na 26 l słój. Robiłem jak wyżej z tą różnicą, że urodziło mi się dziecko, nie miałem ogrzewania w domu, próbowałem robić restarty i wino ostatecznie spleśniało i użyźniło kompostownik.
Trzecie wino: kupiłem prostą prasę, namordowałem się niemiłosiernie bo wszystko się zatykało, napełniłem 2x22 l moszczu do słojów, przy trzecim miałem 2 dniową przerwę, jak kończyłem to niestety coś dziwnie pachniało i go wywaliłem. Wszystko poszło w miarę ok, poza tym że po zakończeniu fermentacji miałem wymianę ogrzewania w domu i przeprowadzkę. Zlałem wino tylko raz a potem drugi dopiero w styczniu. Ze wszystkim grzebałem się chyba do lutego i wino nabyło ostrzejszego smaku. Znajomy co to jeździł na jakieś kursy dotyczące produkcji wina i zajmuje się zawodowo technologią spożywczą, tylko że mleka powiedział że wg niego to nieprawidłowe klarowanie i za długo wino miało kontakt z osadem z drożdży. Było pijalne, ale nie chwaliłem się nim.