Dzieki za wskazówki. Chemia nigdy nie była moją mocną stroną a widać powinna być...

Odkręciłem dziś wieko słoja i zanurzyliśmy nosy w środku. Ja zapachu jaj czy siarki nie wyczułem, żona stwierdziła że coś czuje. Na dwie godziny włożyłem trzy półmetrowe druty 3 mm2 bo tylko to miałem. Nie mieszałem, żeby nie podrywać osadu. Przed chwilą wyjąłem i były czyste jak z fabryki
Moja małżonka stwierdziła że jednak chyba jej się wydawało że czuła zepsute jaja

W każdym razie na tę chwilę wino jest dość kwaśne i jednak zostaje jakaś ostra nuta. Obawiam się że będzie jak ostatnio, ale najgorsze że dalej nie wiem co to jest.

Jutro w samo południe zleję znad osadu, przeleje dwa razy na świeżym powietrzu i potraktuję piro.

Czy piro w celu zatrzymania fermentacji dodawać po zalaniu i przewietrzeniu, czy jeszcze w słoju z osadem? Na chłopski rozum bym to robił na koniec, żeby nie mieszać syfu przed zlaniem, tylko będę mial dwa balony 15 i 5 l. Czy lepiej siarkować w czystym słoju, odczekać i dopiero lać pod korek do balonów? Jeśli tak to ile czekać?

Trudno mi coś doradzić, bo jednak ja nie wiem jak to pachnie.

Jeśli zapach jest delikatny, to może i samo przewietrzenie pomóc.
Mankamentem może być utlenienie się wina

Można się też zastanowić nad dodatkiem wit C, tylko ją dodaje się własnie razem z siarką.
/ ja dodawałam wit C razem z piro/

http://www.janlubera.pl/strona,10.html

_________________

Pozdrawiam- Jola.