AMELIE napisał(a):
Czy ktoś się z tym spotkał?
Mój znajomy pracuje od kilkunastu lat na winnicy w Niemczech, obdarowałem go butelczynom Ronda tak dla porównania. Jak zobaczył barwę to powiedział " no miazgę podgrzewałeś w temp pow. 60c, dla wyciągnięcia barwników, my tak robimy", w zamian otrzymałem butelkę St. Laurent i właśnie ją degustuję:
Barwa czerwona nie tak mocna, aromat głównie porzeczka ale mało złożony, czuć kwas i cukier. Aż zrobiłem pomiary i 0 blg bez poprawek, a wiec jest cukier, kwas 7,5, brak tanin. Wino czerwone ale, w smaku go nie przypomina, coś jak różowe tylko zamiast malin i truskawek jest porzeczka. Pije się łatwo przez słodycz i lekkość.
Aż nalałem sobie moje Rondo 2015, i bije je na głowę aromaty bogate, leśne, jagodowe, wino złożone, czuć taniny.
Po degustacji stwierdzam że oni nie fermentują tradycyjnie w miazdze, tylko podgrzewają to do temp pow. 60c, potem tłoczą, i tak fermentują. Przez co uzyskują czerwone wino o zupełnie innym charakterze. Dla potencjalnego Kowalskiego, dobre bo słodkie, przyjemnie się pije, nie skomplikowane.
Może to jest sposób na gorsze roczniki, jak owoc nie będzie odpowiednio dojrzały?
Ten sposób tworzenia - przepraszam -produkcji przemysłowej wina opisano w materiałach szkoleniowych z Silberga.
Jednym z czynników uwalniających barwniki zawarte w skórkach w czasie maceracji jest alkohol a drugim temperatura.
Jednym słowem nie macerujesz i tłoczysz masz najwyżej różowe, macerujesz i tłoczysz to masz czerwone. Przemysłowo nie bawią się z maceracją tylko podgrzewają i tłoczą a cały proces trwa najwyżej kilkadziesiąt minut i do fermentacji. Podgrzewanie odbywa się w podgrzewaczach przepływowych. A co z tego wychodzi to mogłeś się przekonać.