Dzięki wszystkim za odpowiedzi...
1/ wydaje mi się, że nad winem jest powietrze, bo wino po wyciskaniu w prasie do balona wlewałem przez lejek (lej) i na pewno nie było to "ciche" przetaczanie przez wężyk ale brutalna nawałnica burzliwie lądująca w balonie
2/ kiedyś próbowałem zrobić wino z jakichś "kupnych" winogron i wiem, że na pewnym etapie, po przefermentowaniu pojawił mi się na powierzchni kożuch, wino zmętniało i wiadomo do czego się nadawało.
Stąd moje pytanie:
czy to normalne, że robiąc teraz wino zgodnie "ze sztuką" drożdże IOC Efficience w 7 dni przerobiły cały cukier, już padły, nic się nie będzie dofermentowywało, mam po 1 dobie od wyciśnięcia 1cm osadu. Czy bez siarkowania wino mając nad sobą 2,5l powietrza, od spodu 1cm osadu (w tym martwych drożdży) nie zacznie się psuć / nabierać obcych aromatów.
Czy nie powinienem w tym przypadku wężykiem ściągnąć wino znad osadu np. do 5l balonu + do 2l butli do pełna, dodać piro i czekać spokojnie miesiąc??
Cholera, czemu ja się tym tak przejmuję????
@Canin
Kurde, posmaków to ja jeszcze nie wyczuwam, na pewno jest wytrawniuśkie

a barwa jak piszesz
@ZbyszekB
Korka nie wyjmowałem, wody w rurce nie brakło (toż to stoi po zlaniu dopiero dobę).
A możesz rozwinąć temat siarkowania po zlaniu? Bo na razie to wszędzie, gdzie czytałem, to podawano, że pierwsze zlanie = 1g piro/10litrów...
Na razie siarki było tyle: zasiarkowałem dawką 0,6g piro/l moszczu po zmiażdżeniu owoców. Po dobie dodałem drożdże. Fermentacja ładnie ruszyła.
Dodam, iż owoce były zdrowe - wszystkie grona były ręcznie odszypułkowywane, chore jagody (takie też się zdarzały) usuwane.