Witam wszystkich,
Pytanie jak w temacie...
Czy przy FJM są jeszcze wykorzystywane drożdże szlachetne dodane do nastawu na początku fermentacji alko?
Skąd to pytanie...?
Winogrona odmiany Shyraz (nabyte na Węgrzech) odszypułkowałem i fermentowałem w miazdze przez 10 dni. Po 10 dniach cały cukier został już przefermentowany więc cały nastaw został "wyprasowany".
Młode wino/moszcz dwa tygodnie temu trafił do dwóch balonów i spokojnie przebiegała FJM (delikatne bulkanie, początkowo co kilkanaście sekund, teraz w jednym balonie już cisza, w drugim raz na ok dwie minuty).
Ponieważ Shyraz wymaga dość długiej i solidnej FJM jak i dojrzewania, planowałem zlać je znad osadu drożdżowego po 4 tygodniach od tłoczenia (obecnie minęły dopiero dwa).
ALE dzisiaj sprawdzałem jako zapach i smak i wydaje mi się (mam nadzieję że się mylę) że to wino zaczęło nabierać nieprzyjemnego zapachu obumarłych drożdży.
Zatem zastanawiam się czy już teraz nie zlać go znad osadu drożdżowego. Czy ten zabieg nie zatrzyma FJM?
Proszę o poradę doświadczonych w bojach forumowiczów;)

Nie jestem ekspertem, najwyżej eksperci mnie później poprawią.
Jest bardzo prawdopodobne, że twoje wino jest w fazie dofermentowania a nie FJM.
Spontaniczna FJM często zachodzi dużo później a nie od razu po fermentacji burzliwej.
Moim zdaniem wino należy w tej chwili zlać z osadu, zwłaszcza jeśli wyczuwasz zapach rozkładających się drożdży.
Pewien osad drożdżowy jeszcze potem na pewno wypadnie.
Ja dokładnie to samo zamierzam zrobić jutro z moim Regentem choć zapach nie budzi zastrzeżeń.

Możesz podać więcej informacji nt parametrów moszczu: blg początkowe, ph, kwasy, drożdże ?

_________________
Pozdrawiam, Marek

Dwa tygodnie temu, przy tłoczeniu cukru już nie było więc obstawiam jednak końcówkę fermentacji alko/poczatek FJM.
Niemniej jednak nie o to pytam: pytanie jest czy do FJM wykorzystywane są drożdże.
Ja postanowiłem swoja zlać jeszcze dziś.
Mam nadzieję że ten zapach jeszcze da się uratować...

PS. Poczatkowy cukier był 24blg...

Za FJM odpowiadają bakterie nie drożdże, możesz spokojnie zlać. Skoro nieprzyjemny zapach to ja bym siarkował po zlaniu. Ciekawe ile tam kwasu masz?

Dokładnie to zrobiłem. Zlałem i zasiarkowałem 1g na 10litrów.
Kwasów nie sprawdzałem labolatoryjnie, ale tak "smakowo" jest bardzo OK, nie są wg mnie za wysokie.
Natomiast po ponownej próbie zapachowej coraz wyraźniej czuję zgniłe jajko.
Pytanie czy po zlaniu i zasiarkowaniu ten "aromat" ma szanse samoczynnie zniknąć? Może jest jakaś metoda na pozbycie się go?
W mojej kilkuletniej przygodzie z winem pierwszy raz mi się coś takiego trafiło... i to ledwie po dwóch tygodniach trzymania go nad osadem. Co może być tego przyczyną? Zakładamy że nie wada samych owoców, bo były z profesjonalnej, renomowanej winnicy. Czy przyczyną mogą być złej jakości drożdże?

A jakie to były drożdże?

_________________
Quidquid agis prudenter agas et respice finem.

Skoro siarkowałeś to na FJM raczej nie licz.

Syrah to nie najłatwiejsza odmiana do winifikacji, bo moszcz zazwyczaj ma pH po wyżej 3.5. Stąd pytanie o kwasy - jak ich mało to niebezpiecznie się bawić w FJM - zresztą czujesz problem . Wygląda na to, że masz niestabilne wino, dobrze je kupażować od razu z czymś kwaśniejszym lub dokwasić kwasem winowym.

Na pozbycie się siarkowodoru są sposoby, poszukaj na forum: drut miedziany.

Tylko pytanie czy część siarkowodoru nie przejdzie mu do soli i związe się z winem?

Nie za dużo?

_________________
Aktualne zdjęcia i filmy - należy wpisać http://wino.org.pl/forum/Thread-MOJA-WINNICA-w-Zach-pom-Winnica-Cisowa

Myślę, że miedź raczej przed siarkowaniem

_________________
pozdrawiam Roman

Były to dokładnie drożdże Penedes, zakupione w sklepie Le Mag w Żyrardowie.
Wymieszać z innym moszczem nie mogę gdyż takowego nie mam;(
Narazie tak jak pisałem zlałem je znad osadu, zasiarkowałem i solisldnie dotleniłem kilkukrotnie jeszcze je przelewając z balona do balona...
Na stronie www winologia przeczytałem że przyczyną tej sytuacji może być zbyt długie trzymanie wina nad osadem bez dostępu powietrza... i faktycznie, przez te dwa tygodnie balony byly napełnione pod korek i stały właściwie nieruszane... myślicie że to może być powodem tego całego zamieszania?
Ponawiam pytanie - czy jeat jakaś metoda na pozbycie się tego zapachu dostępna dla amatora bez labolatorium chemicznego?
Dodam, że w smaku wino jest "bez zarzutu".
Podobno pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł, ale zastanawiam się czy powinienem teraz coś z tym szybko działać, czy po zlaniu o zasiarkowaniu poprostu cierpliwie czekać i pozostawać w modlitwie...?

-- niedziela, 25 października 2015, 23:50 --

Poczytałem troszkę o tym drucie miedzianym, ale zdania na jego temat są podzielone.
Więc.nie wiem czy już się na niego decydować czy poczekać jaki efekt da przelewamie, napowietrzanie i siarkowanie?
Czy na drut nie jest już za późno (wino już zasiarkowane)?

Błąd był następujący - nie dopuszcza się do FJM w zbyt mało kwaśnych winach. Dałeś sporo siarki, dodaj jeszcze kwasu, może będzie dobrze. Na marginesie najlepsze odmianowe Syrah'y są ostro filtrowane i raczej z FJM nie miały nic wspólnego.

Sytuacja "na froncie" wygląda następująco...

Wczoraj zlałem je znad osadu i 3-krotnie przelałem mocno napowietrzając.

Dzisiaj rano zapach "siarkojajeczny" już dużo mniej wyczuwalny (dopiero po zakręceniu kieliszkiem i wsadzeniu tam nosa) więc postęp zdecydowanie jest.

Po tym jak pisaliście o kwasach dzisiaj je sprawdziłem (zestawem z Biowinu z tym niebieskim odczynnikiem)... Dwukrotny pomiar dał wynik ok 6,5 - 7,0. Wydaje mi się że to nie jest mało...?

Wiem że głupotą jest odpowiadać na swoje własne pytania, ale genezy mojego problrmu doszukiwałbym się w tym, że po wytłoczeniu miazgi i zlaniu moszczu do szklanych balonów były one zalane idealnie pod korek i przez dwa tygodnie nie miały dostępu do świeżego powietrza...
Wnioskuję tak po tym, że mocne napowietrzenie tego wina teraz dało szybki o zdecydowany efekt...
Zgadzacie się ze mną czy macie inne wnioski?

I moszcz juz Ci nie fermentował?

_________________

Pozdrawiam- Jola.