Parę słów wyjaśnienia co do niskiej kwasowości moich czerwonych (W tym Cortisa). Niestety popełniłem parę błędów - spanikowałem przy nieco wyższej kwasowości i potraktowałem je niewielką dawką KHCO3. Po FJM (wymuszonej bakteriami i niekontrolowanej niestety) i mroźnej zimie okazało się, że kwasowość spadłą za bardzo. Więc dodałem ździebko kwasu winowego i cytrynowego, ale to już nie było to co miało być

Mam nauczkę. Poza tym wszystkie moje miały zbyt wiele CO2.
Moja opinia co do kosztowanych win: fajne, orzeźwiające, z wysoką i jak dla mnie za wysoką kwasowością. Silvanerowi można wybaczyć. Podobał mi się Riesling, choć też różowy kolor mnie zaskoczył. Myślę, że ma potencjał. W Pinotach Gris na siłę doszukiwałem się intensywnych alzackich aromatów pieczonych jabłek i lekkiej pikantności, ale było gdzieś to daleko za mgłą. Szkoda, może też za wiele oczekuję od naszego klimatu... ja lubię wina z charakterem, bo jeszcze nie mam tak wysublimowanych kubków, aby wyczuć subtelne aromaty.
Rondo Macieja mi się podobało, choć kwasów mu było brak.
Myślę, że ogólnie idziemy w dobrym kierunku, ale na know-how pracuje się latami.
Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam,
Nikodem