bosman napisał(a):
Zapanowała moda na tzw SMUTNE OGRODY czyli iglaki, pod nimi trawa.
Ten rodzaj zagospodarowania terenu określam mianem "martwa natura". Mam ją w polu widzenia. Najbliższa i najlepsza moja sąsiadka tak właśnie urządziła ogród - szpaler brzóz, za nim szpaler tui, a za nimi iglaki i drzewa iglaste służące okazyjnie jako konstrukcja nośna lampek choinkowych. Wszystko sadzone równiutko pod sznurek. Namawiam sąsiadów, by posadzili winorośl. Na próżno. Argumentują to brakiem umiejętności cięcia (zdziwiłem się, że wiedzą o konieczności cięcia winorośli). Obiecywałem, że osobiście będę im przycinał i formował krzewy, na próżno. Dla nich nie do zniesienia jest widok winorośli w okresie bezlistnym.
Innym sąsiadom rozdałem sporo sadzonek. Bardzo trudno im dogodzić. Chcieliby uprawiać odmiany wielkoowocowe, bezobsługowe, które można puścić wysoko. Przyzwyczajeni do Bety, dziwią się, że ja nie robię wina, mając po jednym, dwa krzaczki z odmiany, kiedy do wyrobu wina wystarczy garść winogron, wiadro wody i pół worka cukru.
kt70 napisał(a):
Tworzenie dużych winnic z sadzonek niemieckich, węgierskich, słowackich i czeskich, moim skromnym zdaniem, na dłuższą metę nie sprawdzi się w naszych warunkach klimatycznych. Odmiany te mają zbyt niską odporność na mróz, a uprawa kilkunastu hektarów winnicy z krzewami, które trzeba okrywać na zimę, nie będzie opłacalna.
Pełna zgoda. Uważam nawet, że u mnie nie sprawdzi się nawet mała winniczka. Zrezygnowałem z planów założenia winnicy na rzecz ogródka winnego z odmianami przerobowymi i deserowymi, choć i w tym przypadku mam problem. Musiałem zrezygnować w tym roku z wysadzeniem do gruntu niektórych sadzonek kupionych jesienią tego roku. Powód prozaiczny - kradzieże i niszczenie roślin. Rzecz dotyczy drugiej lokalizacji, gdzie bywam sporadycznie. Złodzieje wykopują krzewy ozdobne, niszczą sadzonki i młode drzewka. I tutaj nie mam wyjścia, muszę rozdawać sadzonki sąsiadom, by ograniczyć samoobsługę, która polega na odłamywaniu latorośli w okresie najmniej odpowiednim, bo w środku lata. Buszowanie kończy się, gdy spadnie śnieg. Na śniegu widać ślady i to chyba jest powodem zaniku aktywności niszczycieli.
Sadzonki rozdaję również osobom obcym. Obdarowywanymi są Ślązacy i Krakusy, którzy w okolicy pobudowali domki letniskowe. W ich przypadku w grę wchodzą tylko amerykańskie mieszańce o odporności w okolicach -30 °C. Ja już mieszkam wysoko (400 m. n.p.m), a oni jeszcze wyżej. Koniecznie chcą uprawiać winorośl, a warunki niezbyt sprzyjają. Cieszy jednak ich zapał i chęć uprawy winorośli.