Gratulacje dla kolegów z nagrodzonymi winami: dla RobertaR i Włodka (Narc81). U Roberta to medalowy debiut Roeslera.
Win konkursowych było 385. Do tego wystawa win z vinifer, których było 264. A to wszystko za 300 koron, czyli ok 60 zł. Aż dziw, że niektórzy na to nie jeżdżą.
Wina na różnym poziomie, ale w tej ilości jest "dla każdego coś miłego". Cały, niekończący się wachlarz odmian. W ocenie różnie. Ogólnie komisje konkursowe uwielbiają cukier albo dużo beczki. Straszna promocja cukru, bo wszystkie 1 miejsca i championy to wina słodkie lub półsłodkie.
Kilka pozytywnych zaskoczeń. Pinot Nova pewnie u forumowiczów pójdzie na testy. Sauvignac też ciekawy, bardzo mnie zainteresowała ta odmiana. Hibernale fajne, lubię, ale nie uprawiam, bo to dość późna odmiana. (Ma ktoś metodę jak spróbować 110 win z Hibernala w ciągu kilku godzin?)
Z Mietkiem sprawdziliśmy sporo Johanniterów. Potwierdził się wniosek z ostatniego zlotu, że tą odmianę warto sadzić, bo u nas też wina się udają. Mnóstwo Solarisów i Regentów. Nie uprawiam tych popularnych odmian, więc nie skupiałem się zbytnio.
Fajnie się patrzyło na "wyznawców wytrawnych win z beczki" jak chodzili po dolewkę wina, które zwyciężyło w kategorii różowych. Zaskoczenie, bo było to półsłodkie frizzante z deserówki Muscat Bleu. Dla mnie super i na pewno dobre wino "pod klienta". Fajny pomysł na wino różowe (ale nie czerwone, piłem kilka to wiem), bo Muskat Bleu w uprawie jest wczesny i odporny, ogólnie bezproblemowy.
Sporo czasu spędziliśmy przy stoiskach z winami z vinifer. To poziom sam w sobie. Klasyka. Jak ktoś ma bardzo dobre warunki to głupotą jest ich nie uprawiać. ( I odwrotnie: jak ktoś ma lichą lokalizację to głupotą jest je uprawiać.

). Jak ktoś "rzuca się" na późne odmiany PIWI to lepiej zawalczyć z viniferami, bo te wina bronią się pod każdym względem. Piszę to pijąc wino z Muscata Morawskiego od pani Petulovej. Chętnie bym posadził tą odmianę, ale nie wiem jak w naszym klimacie by się sprawdziła.
Wyjazd na Morawy ma też inne zalety: możliwość odwiedzenia różnych winnic, porównania upraw (np. mnóstwo winiarzy sadzi tam co 60 cm), wciąż korzystne cenowo zakupy lokalnych win, zakupy "chemii" i akcesoriów w dobrze zaopatrzonych sklepach winiarskich, niekończące się rozmowy z kolegami, a jak ktoś potrafi to i z miejscowymi winiarzami. Do tego alternatywnie: piwo i kuchnia czeska. Zachęcam.