Byłem i rzeczywiście miód i wino piłem.
Na razie to raczej po harcersku wyglądało - duży namiot i kompaktowe stoiska.
Kilkanaście boxów - i nie było żadnego wina z podkarpacia. Połaziłem, podegustowałam, pobajerowałem pare hostess (albo mi się zdawało że taki jestem wygadany

, hostom zadałem fachowe pytania (klient awanturujacy się - znaczy bez krawata
Rodzinka była ze mną - żonka zgarnęła miód pitny (na długie zimowe wieczory), synek brylował z hostessami a córeczka spała w nosidełku
Koniec końców wyszedłem z kartonem zawierajacym 6 butelek, okolicznościowe kieliszki i dwa CD z chilloutem (nawet da się słuchać).
Aha - wygrzebałem jeden "specyfik" produkowany w Czarnogórze.
Zowie się owo wino "Vranac" i bardzo mi smakowało na degustacji.
Zobaczymy jak będzie po całej butelce.
Generalnie - takie fajne zamieszanie (w klimacie winiarskim) w sam raz na niedzielne popołudnie.
Pierwsze koty za płoty - ale ogólnie in plus.