w mieście każdym zawsze jest +2 więcej

Przesunęło się w tym roku.
W zeszłym roku u mnie kiepski był marzec i ostatnia dobitka ok. 20 kwietnia. W tym roku to tak dokopuje nam co kilka dni, ale ja z moim rondem, MB, MF, Solarisem i Jahoniterem w rolach głównych stwierdziłem, że nie mam czasu na żadną taką zabawę w okrywanie czy znicze.
Stoją sobie i czekają na lepszy czas lub szpadel.
Ich miejsce zajmą pancerne aronie lub inne porzeczki czy tarniny derenie - radochy tyle samo, a żadna ilość mrozu nie robi na nich najmniejszego wrażenia. MOoże nawet śliwy dołożę, wszakże wyżej ą niż nasze latorośle.

Oj ja wiem, że wszyscy dopytują dokoła czy mi jeszcze gdzieś się nie skitrałą jedna buteleczka - bo fajniejsze to niż sklepowe lub podobne (choć odmiany w czerwonym doskonale wyczuwalne mają różnice - są świetne, a inne kwaśniejsze). I ja też je wolę, ale zostawię to co się ogarnie - na aroniowe nalewki i przetwory też jest sporo chętnych.

Chciałoby się i dosadzić za dobre wino i wykopać za problemy <- taki dylemat.

No tak. Koszty ochrony przeciw przymrozkowej ciągle rosną. Czy to jest kalkulacja? Nie lepiej kupić sobie po kartonie Chardonay i Primitivo. Koszt niższy i narobić się nie trzeba.
A tak nawiasem w Biedronce pojawiły się sadzonki Solarisa, LM i SG. Wszystkie mają na opakowaniu napisane winorośl deserowa.

_________________
Quidquid agis prudenter agas et respice finem.

Kalkulacja - z całą pewnością nie ekonomiczna... Wszakże jestem pasjonatem, ale entuzjazmu mam mniej niestety po pierwszych latach uprawy.

Kalkulacja czasowa i wysiłkowa tak - jak najbardziej. Więcej czasu winoroślom nie poświęcę, a jak mam zostać z 30 litrami wina z 200 krzaków to będę musiał podjąć decyzję o zmniejszeniu areału do 50 krzaków, które ochronię np. zraszaczami i dalej będę miał 30 litrów dobrego wina. Za mocno mi się to rozciągnęło, a inne owoce "sypią" konkretnie. Po tym roku podejmę decyzję. Jeżeli będzie to co w zeszłym to będą zmiany, jak się odbiję, to popracuję jeszcze rok czy dwa i później się oceni.

Niestety tak to wygląda po trzech latach pracy u mnie na zachodzie wielkopolski. A Wasze wpisy z dzielną walką bardzo podziwiam i coraz bardziej szanuję przez pryzmat moich doświadczeń.

Niestety, uprawa winorośli w Polsce to jest sport ekstremalny. Ekonomicznie nieuzasadniony porównując się do marketowych cen wina.

Jakby podejść do tego ekonomicznie, to można też kupić polskie winogrona, w prawie kazdej winnicy można nabyć po 10 pln za kg. Czasem nawet taniej.
To dobra cena, patrząc na to że czereśnie czy truskawki są 2x droższe.

_________________
https://www.facebook.com/profile.php?id=61567280121986