Ja sadził bym w miejsce docelowe, tak jak kolega powyżej doradza ale kazdy ma swoje powody.
Z tymi doniczkami pozwolę sobie się nie zgodzić. Sadząc sadzonkę do odpowiednio dużej donicy
otrzymujemy rośline wraz z korzonkami włosowymi, tymi najmniejszymi a które maja największy udział w karmieniu rośliny. Przesadzając nie uszkodzimy ani jednego korzenia. Tak przesadzona sadzonka startuje ostro.
Sadząc do gruntu (czarna folia) roślina wytworzy mniej korzeni ale za to dłuższych. Ma miejsce to leci. Niestety przy przesadzaniu duża część korzeni ulega uszkodzeniu, nie mówiąc o tych najważniejszych korzonkach włosowych. Praktycznie, po przesadzeniu musi z powrotem odbudowywać system korzeniowy.
Dam przykład.
Dwa lata temu jesienią wykopywałem parę krzaków 6 letnich Schuylera. Wyrzucić szkoda.

Korzenie obciąlem maksymalnie, górę do samej ziemi i do 10 litrowej donicy z dobrą ziemią.
Przykro bylo patrzeć na te 10 - 15 cm korzenie. Nawet wątpiłem czy coś z tego będzie. Uratowało go takie samo potraktowanie góry.
W ciągu roku popuszczal parę pol metrowych latorośli i wyglądało to dość marnie ale żył.
Teraz na wiosnę dawałem znajomemu i pomagałem sadzić.
Okazało się, że w donicy jest cała masa nowych cienkich korzonkow, które nawet dość mocno przerosły donicę. Potwierdza sie raz jeszcze powiedzenie, że w pierwszym roku po posadzeniu winorośl robi korzenie.
Po rozcięciu donicy szlifierką posadziliśmy pięknie rokujący krzak z masą korzeni. Oczywiście musi dalej odbudować korzenie i góre ale już w tym roku będzie mial kontrolne grona.
Jak bym go dał od razu do ziemi i też teraz przesadzał to pewnie jednak by zginąl i nie przetrzymal powtórnej utraty korzeni.