Ja też jestem bardzo ciekawa, na czym polega ta innowacyjność.
Zbigniewie, piszesz o procesach glebowych znanych od setek, jak nie od tysięcy lat. Jak już Jola wspomniała, to choćby Indianie południowo amerykańscy wykorzystywali m.in. węgiel ze spalania drewna do stworzenia
terra preta - bardzo żyznej i stabilnej gleby. Wykorzystywali do tego wszelkie odpady roślinne, ale również odchody zwierzęce, czyli obornik i odpadki zwierzęce, np. kości zwierząt. A że nie umieli policzyć bakterii, grzybów, czy innej mikro flory? No i co z tego, skoro gleba stworzona przez nich zachowała stabilność i żyzność setki lat po wymordowaniu tych plemion.
Podobne efekty daje wzbogacenie gleby w miał z węgla brunatnego. Szczególnie do celów rolniczych nadaje się tzw. węgiel brunatny miękki. Wiesz ile kosztuje tona miału? A jakieś 150 zł/t (bez akcyzy, bo przy zastosowaniu rolniczym/ogrodniczym, takowa nie obowiązuje). Duża wywrotka, to 25 ton + koszty transportu. Efekt natychmiastowy po zmieszaniu z glebą. Badania na ten temat prowadzone były już dawno w Polsce. O ile mnie pamięć nie myli, to pierwsze eksperymenty przeprowadzane były w okresie międzywojennym.
Pierwsze opracowanie z brzegu nt. węgla brunatnego z wyszukiwarki google:
Cytuj:
WYKORZYSTANIE WĘGLA BRUNATNEGO DO POPRAWY ROLNICZYCH WALORÓW GLEB, Alina Maciejewska, Zakład Gleboznawstwa i Ochrony Gruntów Politechnika Warszawska, 1996
STRESZCZENIE
Przeprowadzone badania wskazują, że istotnym źródłem wzbogacającym glebę w substancję organiczną i składniki pokarmowe może być niekonwencjonalny nawóz organiczno-mineralny wytworzony z węgla brunatnego i torfu. Nawóz ten wprowadzony do gleb bardzo lekkich spowodował
znaczny wzrost ogólnej zawartości węgla, poprawę odczynu i właściwości sorpcyjnych gleby, o
czym świadczy wzrost sumy kationów zasadowych, pojemności sorpcyjnej oraz wzrost stopnia wysycenia zasadami kompleksu sorpcyjnego tych gleb. Korzystny wpływ nawozu odnotowano również
we właściwościach fizycznych i wodnych gleb piaszczystych.
Fakt, nie badano mikrobiomu, a skupiono się na efektach w powyższym opracowaniu.
Już dawno zauważono, że jak podglebie jest przepuszczalne, to gleba szybko przesycha oraz jałowieje. Czarnoziemy powstają na podglebiu zwięzłym - gliniastym, ilastym, lessowym. Na zwięzłym podłożu składniki pokarmowe nie wymywają się tak szybko i woda nie odparowuje, jak na piachu. Dlatego właśnie miąższość warstwy próchnicznej czarnoziemów sięga nawet metra, bo kumulowała się tysiące lat. Na piachach, szczególnie wylesionych, próchnicy prawie nie ma. To próchnica, a więc m.in. węgiel w niej zawarty (wszak celuloza to węglowodan łańcuchowy złożony), decydują o żyzności gleby. Logiczne, że jak woda i materia organiczna nie "ucieka", to mikrobiom jest bogatszy. Każdy rozgarnięty ogrodnik amator o tym wie i robi swój kompost oraz ściółkuje swoje uprawy. Moi dziadkowie, po 3-4 klasach szkoły podstawowej też już o tym wiedzieli i stosowali na miarę swoich możliwości.
Pojęcie erozji wietrznej gleb znał już Dezydery Chłapowski (ur. 1790, zm. 1879), promując zadrzewienia śródpolne w XIX wieku w Wielkopolsce, która w większości ma ziemie słabych klas. Wysuszające działanie wiatrów ma istotny wpływ na ubytek żyznej warstwy gleby przez jej wywiewanie. Ściółkowanie, to m.in. zachowanie wilgotności gleby, a przez to zachowanie warstwy humusowej i wprowadzenie kolejnej porcji węgla w postaci próchnicy. Na prawdę, to nie jest nic nowego.
UE zaczyna nam narzucać techniki uprawowe, które pomagają w zachowaniu i odtworzeniu warstwy humusowej, bo po dekadach zachłyśnięcia się wielką syntezą chemiczną przyszedł czas na otrzeźwienie. Jak gleba nie ma warstwy humusowej, czyli kompleksów sorpcyjnych, to walenie sztucznych nawozów daje efekt dziurawego sita, zasolenie i dalszą degradację gleb.
Zbigniewie, z całym szacunkiem, może dla Ciebie jest to odkrycie.
Jednak wg mnie, tu nie ma żadnej innowacji. Tu jest "odgrzebanie" starej wiedzy i doprecyzowanie jej w postaci policzenia mikroorganizmów. Kompost robiony na gorąco, to też żadna nowość.
P.S. Widzę, że Jola mnie częściowo ubiegła.