DariuszNS napisał(a):
Według mnie płaczą te krzewy które miały zimą zbyt ciepło, tj były przykryte ziemią i na to warstwa śniegu. Pod taką izolacją ziemia nie zamarzła w okolicach korzenia a i sam krzew miał ciepło, więc po odkopaniu i przy temperaturach mocno dodatnich soki szybko ruszyły. Nie przypuszczam, żeby komukolwiek płakał krzew na pergoli czy innej wysokiej formie niczym nie okrywany
Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym twierdzeniem, przynajmniej nie w pełni zdania. U mnie śnieg był dwudniowym epizodem tej zimy, kiedy spadł w ilości ca. 5 cm, po czym zniknął równie szybko, jak się pojawił. Krzewy kopczykowane u nasady pni lub do miejsc krzewienia (tylko młode nasadzenia okryte ziemią powyżej trzeciego pąka). Mimo to, niektóre odmiany płaczą, jak wspominałem wcześniej.
Płacz łozy ciekawy jest w przypadku lokalnego klonu Chasselas.Trzyletni krzew prowadzę w formę wysokiego kordonu przy domku ogrodniczym ( nie jest kopczykowany u nasady). Łoza cięta na wysokości 2m nie płacze, natomiast ta, która ponad tydzień temu została przycięta powyżej trzeciego pąka (w celu pozyskania sztobrów), od paru dni toczy łzy. Soki zatem ruszają powoli ku górze. Tylko, jak się to ma do drzew, kiedy to mirabelki już chcą otwierać pąki (kwitną u nas wraz z morelami w trzeciej dekadzie marca) ?
P.S.
A "Ventusky" tak zmienia prognozy, że przestałem się przejmować. Pierwsze wskazania z połowy tygodnia podawały na niedzielny poranek -9 st. C, później złagodzili do -7 st., a dziś z kolei prognozują -10. Ech... Jutro zapewne zmienią ponownie.
