Druga część Twojego postu kiedy piszesz o falach mrozu.Miałem wrażenie,że zastanawiasz się nad rodzajem przymrozku .
Dlatego podlinkowałem wiki z rodzajami przymrozków.

_________________
Pozdrawiam
Włodek

Dziwny rok. W zasadzie bez strat - tylko w jednym miejscu przymrozek zaatakował młodziaki od brzegu winnicy.

Jeszcze przed selekcją pędów - więc można powiedzieć że bez śladów nawet będzie. Natomiast można mówić o szczęściu - 200 metrów dalej u sąsiada była taka fala, że rano było siwo, ścięło m.in. orzechy (moje bez śladu). Co ciekawe to nie żadne zastoisko mrozowe ani nic w tym rodzaju, po prostu tamtędy w tym roku przeszła jakaś fala.

Mam pytanko. Regent w drugim roku uprawy przycięty tak jak należy ładnie wypuscił latorośle w maju, ale pewnego dnia zauważyłem na kilku krzewach zwiędłe latorośle. Przymrozków nie było. Czy to może być wina suszy?? I czy da sie coś z tym jeszcze zrobic??

Fajnie ostatnio pokropiło, wczoraj i dziś przejechałem opielaczem międzyrzędzia. Wykonany dwa tygodnie temu oprysk Agilem wokół wygrodzenia, nieźle rąbnął perz - kolory żółci i czerni. Bajka. Reszta męczona mechanicznie. Wychodzimy na prostą

Coś mnie martwi młoda Nadieżda, listki przy ziemii pochrupane na brzegach? Czy może to być robota opuchlaków?

U mnie podobnie - dwa krzaki po trochę przemrożone w różnych miejscach "winnicy"...
Tak, że na razie jest nieźle i trzymam kciuki za dalszą część sezonu

_________________
To pisałem ja, Jakub.

Ps. „Nie pytaj co rząd może zrobić dla ciebie, pytaj jak temu zapobiec!".

Jesteś pewien, że nie było przymrozków? Sam byłem przerażony, że mi latorośle "zwiędły", już w myślach przeglądałem wszystkie choroby, a to zwykła, pospolita zimna zośka załatwiła sprawę. Jak masz dwuletnią roślinę, to ona ma już skąd czerpać wodę korzeniami, nie uschnie od braku deszczu przez parę tygodni moim zdaniem.

Oj bardzo dziwny rok W weekend zapowiadają duże ochłodzenie z przymrozkami w niektórych rejonach. Makabra. U mnie stacja pokazuje w tej chwili +13.4

_________________
Quidquid agis prudenter agas et respice finem.

W temacie prognoz; ostatnio korzystam z :
https://meteologix.com/pl/weather/
sporo modeli, z których polecam, Europe Swiss HD 4x4( 3 dni) -w miarę poprawnie przewiduje opady i temperaturę (nasze Meteo.pl nie doszacowuje spadków temp. w pogodne noce).
Na dłuższy dystans czasowy; Swiss MRF
Jeśli chodzi o raport jak było :
https://agrometeo.imgw.pl/przymrozki ( zerknijcie na mapę z 18 i 19 maja, oraz na 23 maja, na który to ranek, polskie modele nie przewidywały przygruntowych przymrozków)
jest co prawda 24 godzinne opóźnienie względem :
https://www.weatheronline.pl/weather/ma ... L=C&SI=kph
ale większa liczba stacji.

Jakoś to nie wiarygodne.W tych dniach miały być przymrozki w woj. Łódzkim a u mnie nie było. Może mają stacje w jakiś zastoiskach mrozowych.

_________________
Quidquid agis prudenter agas et respice finem.

U mnie ścięte 1/3 przez mróz 18 maja. 50km na zachód od Łodzi.
Ja i tak się cieszę, że tylko jedna trzecia, bywało gorzej.

Wysłane z mojego SM-A415F przy użyciu Tapatalka

Faktycznie, zastanawiałem się, choć nie tyle nad rodzajem przymrozku, co nad samym nazwaniem zjawiska i jego istotą. Jak sam bowiem widzisz, trudno tu mówić o przymrozku, bo ten z definicji powinien być przyziemny. Z braku lepszego pomysłu użyłem określenia "fala mrozu", lecz nie był to przecież mróz, bo ten z kolei powinien występować w całej rozpatrywanej warstwie powietrza. Można chyba to zjawisko określić mianem turbulencyjnej, przyziemnej inwersji temperatury i porównać do wielkiego, pofalowanego, latającego dywanu, utkanego z powietrza o ujemnej temperaturze i niesionego wiatrem nad ziemią, na w miarę stałej wysokości, pośród cieplejszych jego mas. Nie napisałem przy tym, że zjawisko miało większą skalę niż tylko obręb mojego terenu i dotyczyło przynajmniej większości zawietrznej strony "mojej" górki. Bez wątpienia jest (było?) to jednak zjawisko lokalne.
Do tej pory 20 ha stoku nade mną było obsadzonych kilkunastoletnimi krzewami leszczyny. W zeszłym roku "busz" został wykarczowany, a wzgórze zamienione w łąkę. Ciekawe, czy i jak wpłynie to na termikę mojego skrawka ziemi, w tym na występowanie powyżej opisanego zjawiska?

Pozdrawiam
Mariusz

To jest ta jedna z tzw. króliczych nor, z angielska rabbit hole.

Generalnie należy wyjść z punktu zamarzania wody, bo to o to się cała sprawa rozchodzi. Po drodze można zahaczyć o zamarzanie wody w komórkach roślinnych - tutaj myślę że można spokojnie znaleźć kilkanaście tematów na prace doktorskie, więc pomińmy ten aspekt. Dla uproszczenia weźmy wodę w czajniczku.
No więc biorąc zwykłą wodę w czajniczku się okazuje, że temperatura jest tylko jedną ze zmiennych i jeszcze trzeba mocno brać pod uwagę ciśnienie, o czym wiedzą ludzie interesujący się alpinizmem. W ogóle to ciśnienie to jest fascynująca sprawa, bo wiąże się też ze sprężaniem i rozprężaniem gazów, które potrafi generować lokalne wahania temperatury z przysłowiowego "powietrza". Ten fenomen zna każdy, kto kiedyś dmuchał na herbatę albo starte kolano. Dość dobrze znają je też piloci samolotów, gdzie lokalny układ wysokich i niskich ciśnień niesie ich samolot ale może tez spowodować bardzo niebezpieczne oblodzenia skrzydeł. Podobnie ma się rzecz z wiaduktami, gdzie często występuje charakterystyczny znak ostrzegawczy z narysowanym płatkiem śniegu. Konstrukcja wyniesiona ponad grunt jest bardziej narażona na działanie wiatru co może powodować lokalne oblodzenia pomimo ogólnej temperatury powietrza powyżej zera.

Generalnie ma to wszystko wbrew pozorom sporo wspólnego z pojęciem "temperatury odczuwalnej". Gdzieś tutaj przeczytałem, że dotyczy ona tylko organizmów stałocieplnych, ale to nieprawda - w zależności od przyjętych metodologii owszem, zakłada ona człowieka jako punkt odniesienia i bierze pod uwagę fizjologię, ale energia cieplna to energia cieplna. Woda zamarznie w misce szybciej w miejscu wystawionym na wiatr niż w miejscu osłoniętym. Stąd takie usunięcie osłony w postaci buszu na pewno wpłynie negatywnie jeżeli chodzi o ew. podatność danej miejscówki na "przymrozki".

_________________
Pozdrawiam, Kuba

eeee, Trochę pomieszałeś pojęcia. Jedno - parowanie wody- kiedy odrywane są z powierzchni cząsteczki z wyższą energią,co powoduje ochładzanie cieczy. Zauważam,że łoza jest całkiem dobrze chroniona wartwą kory przed parowaniem. Druga sprawa jest zmiana temperatury krzepnięcia podczas zmiany ciśnienia. Tutaj jest odwrotnie - większe ciśnienie, niższa temperatura topnienia. Jednak to ostatnie zagadnienie pominąłbym z powodu mikro wpływu na przemarzanie.
Wykres zależności temperatury krzepnięcia od ciśnienia

Piszesz o spadku temperatury związanym z przemianą fazową cieczy w gaz. To również, ale mi bardziej chodziło o chłodzący efekt wynikający z prawa Venturiego, czyli tworzenia lokalnego podciśnienia w przypadku omiatania obiektu przez szybki strumień powietrza. Czyli mokry palec na który dmuchamy ochłodzi się szybciej (podciśnienie + parowanie) niż suchy (samo podciśnienie), ale efekt też będzie odczuwalny.

Przy okazji, u mnie było dość blisko - znalazłem parę dni temu upalone wąsy na jednej gałązce Nero. Dodam, że Nero jest na skraju szpaleru, niedaleko szczerby w tujach sąsiada, a upalona gałązka lekko wystawała poza obrys reszty rośliny. Zdjęcie z 24 maja:

_________________
Pozdrawiam, Kuba

Dystalne - ładne słowo. Z medycyny?

A tak na 100% to nie powiem co tak naprawdę było przyczyną tych uszkodzeń, ale na przesuszenie mi to nie wygląda. Wnioskując z moich nieudanych prób uprawy Actinidii zasychające końcówki pędów aż tak nie czernieją i zachowują trochę zielonego koloru.

_________________
Pozdrawiam, Kuba