RobertR napisał(a):
Na koniec to co wszyscy powinni uprawiać, zwłaszcza w gorszych lokalizacjach, zamiast szukać złotego cielca w postaci jakiejś wyimaginowanej idealnej odmiany, Cabernet Cantor, zaprojektowany na nasz "upalny" klimat:
.
Ja się posłuchałem -późno, ale lepiej późno niż później..jeszcze kwestia indywidualnego odbioru smaku wina,
mam nadzieję, że mi podejdzie..jak na razie najlepsze co mi wyszło Monarch+Bolero.. (udział w nastawie mniej więcej po połowie).
Co prawda wsród czerwonych odmian w tzw. kolekcji mam spore braki, więc ta opinia to moim skromnym zdaniem..
Złoty cielec--wielkoobszarowcy rzeczywiście nie szukają.. stawiają na sprawdzone v.v i niektóre hybrydy , a te początkowo sprawdzamy m.in. my..
Poszukiwanie św. Graala to cecha charakteru,niektórzy nie mogą inaczej,efektywne to nie jest, ale przecież nie zawsze musi być , no i czasem coś się może trafić...
W naszym "upalnym" maju, ktoś kto ma krzewy przy domu, możliwość zraszania, przypilnowania namiocików itp.
może nie przejmować się tak bardzo terminem pękania pąków.
Dla "terenowców" mających też często inne sprawy na głowie, a chcących regularnie pić własne wino; pozostaje
dobrać odmianę późno starującą np. w.w. CantoR, albo owocującą dostatecznie z zapasowych pąków o krótkim terminie kwitnienie-zbiór np. LM około 85 dni i nie przejmować się,że to nie v.v, z tych z kolei wino co 3 lata
w gorszych lokalizacjach.
Jeszcze o lokalizacjach, nawet w takim "antyrolniczym" łódzkim( płasko, słąbe gleby)
trafiają się ciekawe punkty np. Strońsko nad Wartą, na południe od Sieradza, Zduńskiej Woli.
Niestety ograniczenia w obrocie ziemią, nieuregulowane stosunki własnościowe, nie pozwalają na rozwinięcie potencjału dla pasjonatów no i tak orzemy, gdzie możemy a nie gdzie, już na starcie byłyby punkty za lokalizację.