Otrzymałem dziś część sadzonek (szczepione, "uśpione") a jutro zamierzam je sadzić. Sprawdzałem czy nie będzie przymrozków w najbliższych dniach, doły pokopane... więc zaczynam.

Pogoda w tym roku jest taka że to trzymanie pod ziemią tak naprawdę niewiele albo i nic nie daje. Ja swoje krzaki odkryłem już ponad miesiąc temu a niektóre odmiany do tej pory śpią bo jest poprostu mało słońca, zimno i wietrznie. Do tej pory śladów życia nie daje Kodrianka, Nadjeżda AZOS, Bieżewyj inne dopiero od kilku dni mają wełniste pąki. Przypuszczam że trzymanie ich pod przykryciem do tej pory wyszłoby suma sumarum na to samo.
A czytając że macie już pod ziemią zielone to dochodzę nawet do wniosku że słońce bardziej nagrzewa glebę niż odkryte pąki na wietrze.
Z kolei takich odmian jak Aladdin, Agat Doński, Wostorg, Biełyj Kokł i tak nijak nie utrzymam w uśpieniu do Zimnej Zośki choćbym stawał na głowie.

Na Zośkę to tylko włóknina + znicze, zraszanie, wysokie prowadzenie.

To i ja jutro poodkrywam. Dużo tego nie mam bo raptem 4 krzaki. Zielone pojawiło się pewnie dlatego, bo to miejsce pod południową ścianą. W lecie jest tam taka patelnia, że kompletnie nic nie rośnie. Może winorośl da sobie rade... Ale wracając do tematu to powiedzcie mi o co chodzi z tym przerastaniem latorośli przez kopczyki. Ochrona przed przymrozkami?, opóźnienie startu?, czy może chodzi o to, że takie podrośnięte latorośle są bardziej wytrzymałe na uszkodzenia mechaniczne przy rozgarnianiu?

Ochrona przed przymrozkami tak, ale trudno doszukać się zalet skoro pąki szybciej ruszą w nagrzanej ziemi.

U mnie było jakieś 15 cm ziemi nad pąkami. Pod tą południową ścianą tyle nie wystarczyło żeby opóźnić start.

Jeżeli już latorośle przerosły Ci przez kopczyki to niech tak rosną do jesieni (aż zdrewnieją). Jak rozgarniesz teraz to słońce je uszkodzi.