Zwracam się do bardziej doświadczonych, zwłaszcza w uprawie deserówek, kolegów.
W tym roku pierwszy raz (3-lenie krzewy) zaowocuje mi kilka odmian deserowych m.in. Aloszenkin, Talizman, Arkadia, Prim.
Tak sie patrzę na łozy z 2-3 kwiatostanami i nie wierzę, że krzewy to uciągną. Juz pousuwałem górne kwiatostany na Aloszenkinie. I teraz nie wiem, czy jeśli na łozie zostawię jeden, ten dolny, a łóz przeznaczonych na owocowanie jest przykładowo 8, to czy te 8 gron ma szanse dojrzeć, czy też po przekwitnięciu przerzedzać dalej?
Wiem, że zaraz powiecie, że wszystko zależy od kondycji i wielkości krzewu. Ja to rozumiem. Niemniej jednak zastanawiam sie czy nie macie wypraktykowanych już takich powiedzmy średnich obciążeń, które rokują i tym, że będą owoce i tym, że krzew będzie prawidłowo się rozwijał.
Nie muszę dodawać chyba, że teraz po prawie 3 latach czekania usunięcie każdego kwiatostanu to tak jak amputacja własnego palca