piotr85 napisał(a):
Raczej nie mówiłbym o genetycznej odporności na przymrozki. Przymrozek uszkadza niespecyficznie- czyli zmieniająca stan skupienia woda rozsadza komórki powodując nieodwracalne zmiany. Nie jestem pewien, w jakim stopniu roślina może wykształcić odporność na tego typu stres. U winorośli jest odporność podnoszona przez związki osmotycznie czynne-cukry(glukoza, fruktoza) i białka. Niestety w fazie wzrostu wzrostu przeważa skrobia,jako materia zapasowy i niestety nie jest osmotycznie czynna. Odporność na przymrozki rośliny wytwarzają tak,że opóźniają wegetację.
W Twoim przypadku szukałbym rozwiązania w czynnikach środowiskowych. Może się zdarzyło,że akurat ta jednak miała lepsze warunki- zawirowanie powietrza, osłonięcie, mniejsze nawodnienie ... etc.
Nie pierwszy przymrozek widziałem i uszkodzenia przymrozkowe wijące się po winnicy tropem węża, ale to wprawiło mnie w zdumienie.
Przymrozek a właściwie regularny mróz trwał około 6 godzin, tak że nawet czubek orzecha w pobliżu zmarzł. Zawirowania powietrza nie ratowałyby jednego przyrostu przez całą noc. Zmarzły nawet pąki w wełnie. Gdybym nie wychodził kilka razy w nocy na obchód, prędzej bym uwierzył że zając przycupnął na całą noc pod krzakiem i go ogrzał
Ja nie sugeruję Miczurinowskiego przystosowania do warunków środowiska, bo to faktycznie mrzonka, a samorzutną modyfikację genetyczną która zmienia radykalnie jedną lub kilka cech rośliny. Jest sporo takich odmian-klonów uzyskanych w ten sposób. Najłatwiej zaobserwować różnice w kolorze owoców na jednym krzewie, inne zmiany są bardziej subtelne lub wręcz niezauważalne.
Dzięki Piotrze za wyjaśnienia. Ja na genetyce się nie znam, skrobiach, białkach roślinnych itp. ale nie omieszkam zrobić kilku sadzonek eksperymentalnie z tej latorośli nawet jak szanse są znikome. Do stracenia nic nie mam.
-- Pn maja 13, 2019 12:42 pm --
suszi napisał(a):
Opisujesz coś w znaczeniu cudu, nie możliwe a się stało. Próba tłumaczenia zjawiska mutacją genetyczną jest nietrafiona. To poproscu koincydencja wielu czynników fizycznych w jednym miejscu. Może jak Piotr powyżej próbuje kombinować jednen z tych czynników to wyjątkowe zagęszczenie soku akurat w tej latorośli - w dłuższej perspektywie czasowej (jezeli to nie chwilowe) może to być wada a nie zaleta bo np. w lato zwiędnie.
Tłumaczenie że to koincydencja wielu jakiś czynników fizycznych w jednym miejscu, a wręcz w jednym punkcie, też niczego nie tłumaczy. Cisnęło całą noc do -4*C a może nawet niżej jak drzemałem. Jakby to kilka pąków lub krzewów przetrwało pokiereszowanych, tuż przy samej ziemi, albo wysoko, albo gdzieś z brzegu winnicy, albo gdzieś za osłoną to bym nie zwrócił na to uwagi, bo nie jeden przymrozek już widziałem ze względu na staż i lokalizację.
Mutacje genetyczne dla winorośli są nie mniej powszechne niż sploty niewytłumaczalnych okolicznoiści fizyko-chemicznych. Ja nie twierdzę że jest to mutacja, bo nie poddawał bym tego pod dyskusję, ale twierdzenie że nie, bo nie, bo wszystko inne jest bardziej prawdopodobne a mutację należy traktować w charakterze cudu.
Większość takich mutacji faktycznie jest bezwartościowa albo są wręcz wadami, ale nie można zaprzeczyć że występują.
Ciemne lub różowe owoce na jasnej odmianie też można rozpatrywać w kategoriach cudu. Efekt jeszcze bardziej spektakularny.
"Winorośl jest mniej stabilna genetycznie niż większość znanych roślin uprawnych i od czasu do czasu nawet w przypadku rozmnażania wegetatywnego pojawia się zmutowany krzew, różniący się pewnymi cechami od winorośli macierzystej. Mutacja może dotyczyć całego krzewu, często jednak objawia się tylko na pojedynczym ramieniu lub pędzie wyrosłym z jednego zmutowanego oczka. Klasycznym przykładem owego “chimeryzmu” są dosyć częste mutacje pinota (genetycznie jest to jedna odmiana występująca w wariancie noir, gris i blanc), gdy na poszczególnych pędach jednego krzewu pojawiają się grona różnego koloru".http://www.winologia.pl/teksty_hodowla_odmian.htm