W sobotę ściągnąłem dane z loggera, który działa od końca lutego. W niedzielę rano opracowałem dane - i obudziłem się w innym świecie! Przez cały kwiecień w Szczecinie były trzy noce z przymrozkiem, w Świnoujściu też trzy, a na winnicy - jedenaście! Aż tak dużego stopnia lokalnego kontynentalizmu nie spodziewałem się na moich przymorskich górkach. Uzbrojony w tę wiedzę pojechałem na winnicę, a tam - rzeźnia! Akurat w nocy z soboty na niedzielę natura postanowiła potwierdzić mi wyniki pomiarów... A do tej pory spałem tak spokojnie - bo cóż może się stać w maju w miejscu, gdzie kilkaset sadzonek przezimowało bez strat na zewnątrz, w doniczkach, niczym nie osłonięte? Straty nie są zbyt wielkie, bo większość rozwijała dopiero pąki. W skrzynkach z doniczkami, stojących na białej plandece strat w zasadzie nie było, ale te, stojące na trawie nieźle dostały w kość. W gruncie oberwała większość krzaków, przynajmniej tych bardziej rozwiniętych. A na ścianie - zielony busz i oczywiście żadnych strat. Przymrozek zalegał grubą warstwą, spaliło pąki nawet na wysokości 1,3 m. Miał też swoje zawiłe ścieżki, np. w szkółce z dwóch Rebergerów, rosnących ok. 35 cm od siebie ocalał ten, który miał już liście, a ten, któremu dopiero pękały pąki, został całkowicie zmrożony. Trochę żal też pięciolatków, które miały w tym roku owocować... Ale w sumie dobrze, że stało się to teraz, a nie np. za dwa lata. Serdecznie polecam wszystkim, którzy chcą uprawiać winorośl, pomiary temperatury za pomocą loggera, czy też pastylek. Byle można było ściągać dane na komputer i oglądać je również w formie graficznej. A sam nieśmiało zapisuję się do klubu przymrozkowiczów...
Pozdrawiam. Mariusz
|