bartnix napisał(a):
Na razie wychodzi mi koszt za 25t miału w.b. 3,5 tyś. zł + 2 tyś. zł za transport (łącznie 350 km). To jest różnica w cenie (statystyczna) między VI a IV kl. ziemi. Jak dołożymy kolejne 5,5 tyś. To zbliżamy się do ceny II kl. ziemi - wg danych GUS. Jak się ma IV kl. ziemi i można poprawić jej parametry o klasę lub dwie, to dlaczego nie? ...gdyby nie koszty transportu...
Zgadzam się, ale są pewne "ale":
- statystyczny koszt ziemi według GUS to jest porażka. Tego się po prostu nie da tak wprost porównać jak to robi GUS, bo ta cena zależy od dużo większej liczby czynników niż przydatność rolnicza.
- oprócz materiału jest jeszcze koszt robocizny, a ten będzie ogromny przy takiej skali - bo samo przywiezienie i rozrzucenie ciężarówki miału to dopiero początek, potem trzeba to dobrze z glebą rozprowadzić.
- klasa gleby to nie tylko jej skład, gdyby tak było to można by było nawieźć odpowiednio dużo czarnoziemu w pole na zboczu góry i mieć 1 klasę.
Nie mniej można sobie znacząco poprawić glebę, ale to dość długotrwały proces i jej utrzymywanie w wysokiej kulturze - patrz ziemia na ROD-ach. Mi to imponuje w pewien sposób, ale na większą skalę bym się na coś takiego nie porwał.
bartnix napisał(a):
Same sztuczne nawozy + irygacja nie dadzą zdrowia roślinom.
Powiedz to wszystkim od hydroponiki

Sama pewnie nie raz zjadasz pomidora wyhodowanego na jałowej wełnie mineralnej ze sztuczną pożywką, który koło gleby i humusu nawet na półce nie stał.
bartnix napisał(a):
Bez humusu może szybko dojść do zasolenia ziemi
Oczywiście że tak, ale prędzej przy konwencjonalnych nawozach niż przy irygacji. Tu się zwraca bardzo dużą uwagę na indeks zasolenia żeby sobie nie zniszczyć przede wszystkim instalacji. Jako praktyczny przykład - mamy wieloletnie uprawy borówki które rosną tylko w doniczkach, więc z wymywaniem składników w głąb jest bardzo ciężko. Mimo to przez wiele lat nic złego z zasoleniem się nie dzieje.
bartnix napisał(a):
Samo NPK nie wystarczy, bo pierwiastki śladowe też są potrzebne roślinom.
Zgadzam się w 100% ale jednocześnie nie widzę tu żadnej sprzeczności z nawadnianiem.
bartnix napisał(a):
Co do nawadniania upraw rolniczych z własnej studni, to wiesz, że rolnik płaci za przekroczenie pewnego progu poboru wody z własnej studni? Przy większym areale nawadnianym może nie przejść, że nie przekracza limitu... A poza tym, sam koszt linii kroplującej ze sterownikami też mały nie jest.
Zacznijmy od tego - przy twoich 30 arach nie grozi Ci przekroczenie limitów. Koszt linii kroplującej z pewnością mały nie jest, nie wiem ile dzisiaj to kosztuje, ale z pewnością za te kilka ładnych ciężarówek tego miału da się założyć taką instalację.
Generalnie nie zrozum mnie źle - nie rozpatruj tego w sposób albo-albo. To może być po prostu świetne uzupełnienie. Nie próbować walczyć ze swoim środowiskiem i je modyfikować, a świadomie korzystać z jego zalet i kompensować jego wady.
newrom napisał(a):
Wspomniałaś o kwaśnej glebie, kwaśna gleba umożliwia przyswajanie ołowiu przez rośliny. Wrzuciłem "węgiel brunatny ołów" w gógla i wyrzuciło mi
https://www.teraz-srodowisko.pl/aktualn ... -6456.html
"Węgiel w złożu „Szczerców” ma aż o 30 proc. więcej rtęci i ołowiu, jest mocniej zasiarczony i ma wyższą popielność."
Popielność nie jest tu problemem, ale rtęć i ołów trochę niepokoi, sprawdź sobie ile tego jest faktycznie (bo może i 1/3 więcej ale podstawa mogła być mała).
Popielność to nie problem, a w tym przypadku wręcz zaleta. Świadczy to o tym że w tym węglu jest więcej pierwiastków innych niż węgiel, które się nie spalają i zostają w formie popiołu - np. potas.
Ołów i rtęć - nie stanowi problemu. Tak jak mówisz "podstawa jest mała" - i w takiej dawce nie szkodzą. Problem może się pojawić jakby ładować to na pole latami i doprowadzić do konentracji tych składników.
ZbyszekTW napisał(a):
A co myślicie o podłożu po pieczarkach?
Super produkt, tylko strasznie śmierdzi;) Jak masz w okolicy pieczarkarnię to warto, jeżeli nie to niestety koszt transportu zabija sens...
jlechu napisał(a):
Z czyszczenia komina zostały mi dwa wiadra sadzy. Nadaje się to na nawóz czy będzie trujące? Powinien być tam głównie węgiel ale może jakieś inne szkodliwe związki się również pojawiają? To jest kominek na drweno.
Jeżeli to jest kominek na drewno to jest to śmiało możesz sypać. Wszystko jest kwestią dawki. W tej sadzy WWA to ułamek. Nie będziesz tego spożywał wprost, tylko rozsypiesz epizodycznie pod rośliny. One może pobiorą ułamek z tego ułamka, a do części zjadanych przez człowieka ewentualnie przedostanie się znów ułamek z ułamka z ułamka. To będzie dawka homepatyczna - więcej tego prawdopodbnie przyjmiesz zjadając np. jedną kiełbaskę z grilla.