Trochę nie tak, jeśli idzie o te wspominane wyżej permanentne kłopoty z wyprowadzeniem winorośli - w Twoim przypadku "Arkadii" - w formie drzewka. A właściwie – jak rozumiem z kontekstu – w formie stałego, niczym nie wzmacnianego pnia z zielonym na górze. Jeśli się uparłeś na "drzewko" i zakładasz, że w przyszłości będzie Cię wkurzało ciągłe podwiązywanie winorośli, a do tego masz ją przy ścianie, lub w szpalerze, ale niewielką ilość - możesz spokojnie to zrobić. Jedynym problem, jaki widzę - jest jej cięcie. U mnie ARKADIA lepiej owocuje po nieco dłuższym cięciu, choć jest to odmiana tak wdzięczna i tak plenna, że cięta na 3-4 oczka też powinna dać niezły plon (tu proszę o poradę daminakowi tych kolegów, którzy ARKADIĘ ciachają bardzo krótko). Jeśli idzie o rusztowania - bzdurą jest moim zdaniem powyższe stwierdzenie, że trzeba się nad tym urobić. Ot, wystarczy kawał wbitego w ziemię mocnego, sztywnego kijaszka do którego przywiążesz mocno i bez większych skrupułów (że nagięty, zamurowany itp. wątpliwości) wyprowadzony pieniek i trzymać ten kij do czasu, kiedy pieniek się samorzutnie, z biegiem czasu nie usztywni. Moim zdaniem jakieś 6-7 lat. Co Ci szkodzi tak zrobić? Poświęcasz na krzew 2 minuty i masz spokój na 6 lat......? I wtedy będziesz miał tak, jak w oglądanych przez Ciebie francuskich, niemieckich, czy włoskich winnicach. Zresztą po co sięgać za granicę, kiedy u mnie po 6 latach wśród najstarszych krzewów zamierzam na jesieni tego roku wyciągnąć najniższe druty, bo rośliny (pnie wieloletnie) już są tak mocne i sztywne, że nic ich nie wykrzywi. Kto był u R.M., ten widział, że w jego przydomowej winnicy (na prawo od domu) dwa najniższe druty są już dawno zdjęte, ponieważ - zwyczajnie - nie ma sensu ich trzymać. No, ale oczywiście jego krzewy mają ponad 20 lat.
Damianek, zdrowia i wytrwałości życzę.
|