zypsek napisał(a):
Spróbuje jak radzisz ,dogadać się.Nie za bardzo rozumiem te 70 % ,[procent przyznania sumy żądanej w odszkodowaniu?] ocenę rzeczoznawcy. U Ciebie spalił krzewy opryskiem u mnie dużą ilość patyków wetkniętych w ziemię ,ocena wartości może być baardzo rozbieżna .Mam świadka ,zanotowaną godzinę [telefon do ojca sprawcy],rozbieżność co do wiatru :może w jednym miejscu wiać mocniej ? Przede wszystkim żałuje że nie zrobiłem filmiku z oprysku: facet jechał bardzo przechylony w głębokiej koleinie i opryskiwacz nie mógł wyrównać poziomu ramion ,jedno bliższe mnie metr nad ziemią i metr od granicy ,drugie ramie około 3 metry w górze ale dalej ode mnie .Zasięg ramion to plus minus 18 metrów ,ledwo się mieścił na polu.Pole długości 300 metrów, szerokości 20.4 metra.Sąsiadujemy wschód zachód ,moje jest na północ .Wiał średnio-silny południowy wiatr o stałej szybkości.
Zysk= kwota sprzedaży towaru (owoce,sadzonki) minus koszty wyprodukowania. Pzu zwraca 70% z zysku. Ale jeżeli doszło do trwałego zniszczenia sadzonek czy krzewów np. na plantacji (szkółce) to dojdą koszty uzyskania materiału nasadzeniowego (najlepiej umowa kupna) .Koszty założenia plantacji i straty plonu z iluś lat. To rzeczoznawca ubezpieczeniowy określa wysokość szkody,m.in. słucha co mu powiesz spisuje protokół ,mierzy, robi zdjęcia i wywiad ze świadkiem.Najważniejsze jest przyznanie się dobrowolne sprawcy-bo nagłe podmuchy wiatru się zdarzają wiosną np.przed burzą .Decyzję dostajesz listownie po rozpatrzeniu przez ubezpieczyciela ,można się odwoływać.
Piszę może chaotycznie przepraszam ale emocje do dziś się odzywają (no scyzoryk w kieszeni się otwiera sam...)
Pozdrawiam Darek