Słupki powinny być tak gdzieś co 5-6m - policz ile jest krzewów pomiędzy słupkami.
Te krzaki są blisko siebie.

I do tego cięte na głowę na pniu o wys. ok. 70 cm.
Przy takim cięciu spokojnie między krzakami może być około 50 cm odległości, bo i po co większe?

_________________
mów mi Małgorzato

Pół metra to za mało ,lepiej pozostać przy 1-dnym metrze ,jako uniwersalnej odległośći, między krzewami.

_________________
ga ga chwała bohaterom

No właśnie. I po 3-4 latorośle z jednego krzewu. Ktoś wie jaka to odmiana?

_________________
https://www.facebook.com/profile.php?id=61567280121986

Jaki plon z 1 ha będzie w dużych uprawach? Czy to będzie opłacalne ekonomicznie?
W ramach hobby nie trzeba dbać o opłacalność i można sobie sadzić z odstępami 1m.

_________________
mów mi Małgorzato

Jeśli to są te same krzewy które widzieliśmy osobiście u p. Glosa na Morawach, to powinien to być Pinot Gris. Małe odległości pomiędzy krzewami przekładają się na mniejsze obciążenie na krzew - sadząc co 80 cm, przy takiej samej wydajności z 1 ha na krzew wychodziło by dwukrotnie wyższe obciążenie. Nie mam pewności, ale po różnych wypowiedziach wnioskuję, że przekłada się to na jakość wina.

_________________
Pozdrawiam,
Jakub
__________________
Mój poduszkowiec jest pełen węgorzy!

Ponoć takie są europejskie tendencje przy uprawach winifer na jakość. Jeden krzew na metr powierzchni. Pozostałe warunki to łagodne zimy, nawadnianie i żyzna ziemia. Eksperymentalnie to można tak posadzić, ale majątku bym nie zaryzykował. Ziemi mamy sporo i wciąż nie taka droga. choć niestety co rok to wyżej stoi.

_________________
Wytnij tuje, zasadź renety i ...winogrona

No właśnie Zbyszku, ostatnio dyskutowaliśmy o tym na sąsiednim forum...

Czy to byłoby opłacalne ekonomicznie? Raczej tak; biorąc pod uwagę cenę za butelkę.
Czy taki sposób prowadzenia, spowoduje zbyt duże przyrosty latorośli i pasierbów? Nie sądzę. Zresztą, jak pisałem - sprawdzone. Oczywiście, jeżeli chodzi o odmiany szlachetne.
Czy ma to sens w ramach niekomercyjnej uprawy w Polsce? Nie wiem. Okaże się za kilka lat...

Krótko mówiąc, ten rodzaj uprawy kojarzy mi się z pojęciem wina garażowego:
http://www.winomania.pl/artykuly.php?id=278
http://czaswina.pl/artykul/we-wloskim-garazu
http://www.vinisfera.pl/wina,302,149,0,0,F,news.html (tu rzecz dotyczy: Pingusa)

Od kiedy przeczytałem powyższe artykuły, zafascynowałem się tym sposobem podejścia do obciążenia. Na efekty jeszcze trzeba poczekać ale jak na razie, nader ciekawe okazało się stwierdzenie kol. Ricci - z tego sezonu:

_________________
Aktualne zdjęcia i filmy - należy wpisać http://wino.org.pl/forum/Thread-MOJA-WINNICA-w-Zach-pom-Winnica-Cisowa

Nie słyszałem nigdy o "winie garażowym". Poczytam

Idea jak najbardziej słuszna.

Ale z drugiej strony, w domowych warunkach, też ważne jest, żeby sobie zrobić z 200-300 butelek na rok. Lepiej swojego winka się napić, niż ciągle inwestować w supermarkety...

_________________
https://www.facebook.com/profile.php?id=61567280121986

Obejrzyj też "Dobry rok" z Russellem Crowe. Klimacik filmu naprawdę niezły.

_________________
Grzegorz

Klimat filmu "est the best" ale nie w tym rzecz. Prawda jest taka, że jest to "hamerykańska" odpowiedź na dominację, poniekąd co nie co zdewaluowanego rynku francuskich win. Owa dewaluacja polega na stagnacji postępu, który punku widzenia potencjalnego producenta nowatorskich, a niejednokrotnie doskonałych win - na przykład garażowych, może być czasami lekko uwsteczniający.
Mamy tu do czynienia z winem wspaniałym, produkowanym z wymuskanych - wyśpiewanych krzewów, które nie ma szansy zaistnieć oficjalnie.
Ale...
Ale... no cóż; i tak i nie. Ja osobiście popieram nomenklaturę francuskich win.
Ja... jako konsument nie chciał bym żeby rynek win zdominowały wina hamerykańskie typu McDonalds; bo tak to by się pewnie to w końcu... skończyło...

Ale co fakt... to fakt, film jest "de beściacki". Oglądnąłem go już chyba dziesięć razy...

_________________
Aktualne zdjęcia i filmy - należy wpisać http://wino.org.pl/forum/Thread-MOJA-WINNICA-w-Zach-pom-Winnica-Cisowa

"To trzeba zobaczyć, gdzie i jak je robią. Wtedy zrozumiesz do końca, co to jest prawdziwe wino garażowe...Sama nazwa też była czysto umowna ? obrazowała raczej mały, butikowy charakter winiarni niż rzeczywiście garaż jako miejsce produkcji."

Eee tam, nazwa została zawłaszczona, bezprawnie. Funkcjonują wina, gdzie garaż nie tylko jest miejscem ich produkcji, ale również dojrzewania i przechowywania. Jeżeli go nie spróbujesz nigdy nie zrozumiesz do końca, co to jest prawdziwe wino garażowe.
Wina, o których pisze autor artykułu, to typowe wina "od chłopa", żadne tam garażowe. Oczywiście określenia "od chłopa" nie należy kojarzyć z klepiskiem w winiarni i pałętającymi się kurami.

_________________
Pozdrawiam Kuba

Oczywiście.
Przypuszczam, że autor napisał ten artykuł będąc rozemocjonowanym po zjedzeniu prawdziwej pizzy czy spaghetti i trafiając jednocześnie na dobre wino domu. Wiem jak może to smakować... Doświadczyłem takiej sytuacji dokładnie rok temu w Livigno.

Najlepiej ideę wina garażowego oddaje moim zdaniem, krótki ale jakże treściwy artykuł dotyczący Pingusa i wcale, nie fascynuje mnie w nim cena czterysta euro lecz znacznie bardziej te dwie kiście z krzewu...

_________________
Aktualne zdjęcia i filmy - należy wpisać http://wino.org.pl/forum/Thread-MOJA-WINNICA-w-Zach-pom-Winnica-Cisowa

To co napisałem o winach w całej rozciągłości garażowych było oczywiście ironiczne. Mieliśmy z Maciejem wątpliwą przyjemność zapijać takim winem, stworzonym przez węgierskiego Słowaka w Chorwacji, polską kiełbasę. I to nie kiełbasa budziła wątpliwości.

P.S. Coś ostatnio rzadko Maciej tu zagląda, czyżby zagadnienia hutnictwa szkła tak Go zaabsorbowały ?

_________________
Pozdrawiam Kuba

Nie tyle hutnictwa co finalnych wyrobów wąskiego działu tego hutnictwa.

_________________
Quidquid agis prudenter agas et respice finem.