Paweł podoba mi się Twoja robota. Nawet bardzo. Praktycznie w tym samym okresie zrobilismy podobe rzeczy, tylko że ja okopalem na "bliźnika"

.
Heniu. W pierwszej chwili pomyślałem podobnie, jednak chyba zawsze da się tak zrobić z łozami jednorocznymi, tymi na owocowanie. Pnie okrywne nie bedą. Bez przesady.
Tadek.
Myślę, że tylko częściowo masz rację. Zgodzę sie zwłaszcza w kwestii, że zagrożenie mrozami jest wyolbrzymiane. Mało kto zauwaza że są regiony z częstymi temperaturami -30C i takie gdzie tak dużych temperatur się praktycznie nie notuje, a i -25C to wydarzenie.
Inna sprawa, że może bardzo dużych mrozów w centralnej Polsce nie było ale pamiętam, że był jakiś artykuł w Działkowcu stosunkowo niedawno, gdzie opisywano uszkodzenia w Skierniewicach po mrozach większych niz -25C, więc ciągle bywają. Trzeba być czujnym i z faktu, że akurat Ty uciekłeś od mrozów nie wycigałbym wniosku żeby nie okrywać młodych sadzonek choćby kopczykiem. A już absolutnie jest to zalecane dla sadzonek szczepionych, okrywa się je przecież w krajach o mniejszych mrozach.
Co do termometru to ja robiłem takie testy z termometrami analogowymio min- maks m.in pod agrowłókiną. Muszę odszukać wyniki, jednak i tak istotne jest jak zareaguja okrywne i nie okrywane rośliny.
Co do "wysuszajacego" działania wiatru - to nie chodzi wprost o wysuszenie roślin. Paweł chyba miał na myśli, że wiatr działa jako dodatkowy czynnik chłodzący i jest to opisanie m.in w literaturze sadowniczej. Grubość roślin tu nie ma znaczenia, liczy się skuteczność przechładzania wody w komórkach tj zdolność do zatrzymania powstawania kryształków lodu. Być może własnie głównie wiatr odpowiada za to, że badania laboratoryjne zawsze dają o kilka stopni większą mrozoodporność.
Co do ew. problemów wiosennych. Trzeba je po prostu odkryć w połowie marca. Po tym terminie b duzych mrozów się nie notuje. Inna sprawa, że mroozodporność roślin jest wtedy tylko częścią tej ze spoczynku głębokiego. Ja swoje wtedy odkopie.
POZDR K