Podłączę się pod ten wątek żeby nie obciążać "Wiosny 2014" a tam bogdanb3 przed chwilą napisał:
Cytuj:
Przedwcześnie się cieszyłem, że zraszacze są takie niezawodne i ochronią moją winniczkę. Tej nocy przymrozek rozpoczął się od północy i trwał do rana. Zraszanie włączyłem o godz. 01:00 do 07:00, nie pomogło lanie wody. Oberwało mrozem około 50% winorośli. Przetrwały te, które były najbliżej zraszaczy i były nie skute lodem. Tam gdzie woda dochodziła punktowo i było oblodzenie, które trwało 6 godzin spowodowało zmrożenie. Myślę dzisiaj od rana - dlaczego?. Ale jak coś żywego jest skute lodem 6 godzin to nie ma szans na przetrwanie. Gdy włączałem zraszanie dwa dni wcześniej od 03:00 do 07:00 nie zauważyłem żadnych uszkodzeń, pomimo że wszystko było pokryte lodem.
Jeśli ktoś używał zraszaczy to proszę o włączenie się w dyskusję. Interesuje mnie ten sposób ochrony, inne już przerabiałem i były mało skuteczne.
Zostałem dokładnie tak samo doświadczony przedwczorajszej nocy, z tym, że u mnie najwyraźniej to co bliżej zraszaczy (całkowicie oblodzone) przetrwało bez żadnych uszkodzeń a od połowy zasięgu wymroziło całkowicie.
Użyłem zraszaczy antyprzymrozkowych Tanake 233B-AF o promieniu zraszania 13-14 m.
Podejrzewam że realny zasięg (dla winogron) to jednak tylko 6m. Wprawdzie woda dolatuje na te 13m jednak to są dość duże krople a nie mgiełka jak w pobliżu zraszaczy i możliwe że pokrywa lodowa była za cienka.
Wątpię żeby przyczyną było zbyt późne uruchomienie zraszaczy ponieważ wówczas wszystkie byłyby tak samo zmrożone.
Na razie mój wniosek jest taki, że zraszać należy flipperami lub podobnym rozwiązaniem (może mikrozraszacze?) które równomiernie pokryje lodem wszystkie krzewy.
Ja to widzę tak: Uratowało się 50% i z tego się bardzo cieszę!