bartnix napisał(a):
Przyznam że dobrze ze jestem tutaj, bo forum wyhamowuje niecierpliwe zapędy.
Dobrze i niedobrze - wszystko zależy od perspektywy. Cała masa różnych odkryć, wynalazków itp. powstała właśnie w ten sposób, że ktoś nie wiedział że czegoś się nie da zrobić i właśnie to zrobił;) Poza tym nie ma lepszego nauczyciela niż własne doświadczenie. Nawet jeżeli coś zepsujesz to w tej chwili będzie to na małą skalę.
Scorpion możesz śmiało dawać. Taki protip - jeżeli coś jest zarejestrowane również na rośliny ozdobne (tak jak Scorpion) - to jest niemalże pewne że nie zrobi krzywdy. Pod terminem rośliny ozdobne kryje się wiele różnych gatunków o różnej wrażliwości "na chemię" - i środek musi być na prawdę pewny i łagodny, żeby producent się na to porwał.
Co do nawożenia dolistnego w pierwszym roku - widzisz są różne podejścia do tematu. Można tradycyjnie czekać aż wszystko samo urośnie albo działać. Co jest lepszym podejściem każdy ma swoje zdanie. W nie tak odległych czasach np. przy zbożu też królował pogląd żeby wiosną dodatkowo nie nawozić bo wylegnie... Można się z tym zgadzać lub nie, ale fakty są takie że ciężko będzie dzisiaj znaleźć jakiekolwiek profesjonalne gospodarstwo które dalej się tego trzyma. Jak zapewne się doczytałeś - w pierwszym roku uprawy system korzeniowy winorośli dopiero się buduje - i nie bardzo można się rozpędzać z nawożeniem doglebowym żeby tego nie zaburzyć. Ale to wcale nie oznacza że nie można pobudzać wzrostu nawożeniem dolistnym. Roślina będzie zawsze dążyć do wyrównania balansu części nadziemnych z podziemnymi. Możesz albo czekać aż roślina zbuduje wydajny system korzeniowy i dopiero zacząć nawozić, albo nawożeniem dolistnym wywołać wzrost zielonego, na co roślina będzie reagować dobudowaniem korzeni aby to udźwignąć. Takie swoiste "ciągnięcie za uszy". W pierwszym roku można naprawdę zaszaleć - nie musisz się obawiać na wpływ na owoce, pozostałości azotanów itd. Warunek jest tylko taki, żeby tego za długo nie przeciągać w czasie - łoza musi wyhamować wzrost i zdrewnieć przed zimą, wegetacja musi się zakończyć naturalnie a nie ścięciem przez mróz rozbujanej rośliny.
Po co to wszystko robić - żeby przyspieszyć wzrost i owocowanie. Przy sprzyjających okolicznościach można już w drugim roku zbierać owoce - a to szczególnie przy początkach jest atrakcyjna wizja.