Sławku i tak i nie.
Jak posadzi gęsto sporo odmian deserowych a wśród nich będzie kilka wrażliwych np. na MP to zdajesz sobie sprawę jaka ilość
ŚOR będzie się tam co drugi dzień w tym buszu pojawiała?!
Przerobowe czy ogólnoużytkowe mają o wiele mniejszą podatność na patogeny niźli te
cuda ze wschodu o gronach 1kg+.
Dla deserówek doliczyć koniecznie trzeba:
- opcję okrywania na zimę
- potem przypilnować wiosną wiadomo wczesne odmiany/przymrozki
- faza przed jak i po kwitnieniu MP/MR (oraz osypywanie kwiatostanów czyli wzmożone zapotrzebowanie na mikroelementy - nie mylić z hormonami!)
- pasierby
- prześwietlanie gron
- szkodniki osy/szerszenie a walka z nimi czy ochrona przed nimi to sama przyjemność przeca
- różne terminy dojrzewania a co za tym idzie jak skutecznie dotrwać do zbiorów
sensu stricto czy i czym ewentualnie chronić poszczególne odmiany
Ja po 7 latach przygody z deserówkami mogę przewidzieć tylko tyle, że jak co roku tak i w tym kilka odmian zapozna się zapewne ze szpadlem bo cierpliwość jak i brak miejsca na nowe odmiany się kończą.
Największe błędy przez ten czas jakie popełniałem:- pierwsze lata losowy przypadkowy dobór odmian w szpalerach (raczej termin jak i odporność na choroby w rzędach powinny być ze sobą powiązane)
- nieokrywanie na zimę !! - to na dłuższą metę jak rosyjska ruletka i raz na kilka lat się przegrywa a czasem częściej
- nieznajomość siedliska/odmian a co za tym idzie wiara w ekologie
- wiercenie ręcznym świdrem i zaprawianie dołków - to się nie może udać na glebach powyżej 3 klasy jeśli chodzi o deserówki - to jak skwarki do kartofli na obiad
- czas na przeglądanie winniczki i szybkie reagowanie na zagrożenia - to co
kapitan zaleca na prawdę się sprawdza czyli lustracja infekcji pierwotnych
-
siarka nie jest panaceum na
MP! Soda + Alkalin + Florovit to się u mnie sprawdza od 3 sezonów.
- zbyt duża pobłażliwość do odmian które wolno się rozkręcają (Talizmany czy inne Timury) szkoda czasu na sentymenty
.