Sam świadomie zakopuję w swoim lasku i w pierwszym okresie podlewam resztki po grzybobraniu i mam efekty. Rzecz w tym, że nie ze wszystkich resztek urosną grzyby. Największy sens jest zakopywać kapelusze młodych grzybów, takich, które jeszcze nie pozbyły się zarodników. Można też próbować korzenie z resztkami grzybni, jednak nie mam pojęcia, czy taka oderwana grzybnia zdoła się rozwinąć wcześniej niż pleśń i zgnilizna resztek grzyba. Generalnie, wybieram młode, robaczywe kapelusze. Takie, które nie mają szans znaleźć się na stole ze względu na wkładkę mięsną.
Efekt rozsiewania zarodników mam okazję obserwować u siebie w domu. Uwielbiam boczniaki, więc uprawiam sobie w domciu. Czasem uda mi się podglądnąć wspaniałe widowisko, które polega na tym, że na raz wszystkie odpowiednio rozwinięte kapelusze jak na komendę wyrzucają ogromne ilości zarodników, które wyglądają jak mgiełka lub drobna mąka unosząca się wokół worka z grzybnią. Za jakiś czas cała posadzka i wszystko w najbliższym otoczeniu worka z boczniakami jest białe, jakby posypane drobniutkim pyłkiem.
Wracając do grzybków leśnych. To, co miałoby urosnąć zależy od tego, w okolicy jakich drzew zakopujemy resztki grzybów. O tym, jakie grzyby tworzą mikoryzę z jakimi drzewami, napisano np. tutaj:
http://www.lasypowisla.pl/?/content/czy ... grzybiarza . Warto wziąć to pod uwagę i podrzucać takie grzybki, które mają szansę wyrosnąć w towarzystwie drzew, które mamy na działce lub w najbliższej okolicy.