Andrzej_z_Wolki napisał(a):
Komercyjne winnice NIE mogą sobie pozwolić na straty wywołane przez choroby wszelakie.
Przeto chemia stosowana jest PONAD miarę.
Dzieje się tak m. i. dlatego , ze kary PIORIN są smieszne.
A, to tak nie do końca... W PL niestety, kontrola jest pełna. Trzeba mieć do wglądu listę wykonanych oprsyków (daty, ilości środka itd). Oraz jest prawdopodobieństwo pobrania owoców przez Piorin do analizy chemicznej.
Także, wszysty pilnują aby stosować tylko dozwolone środki, w dozwolonych ilościach i z zachowaniem karencji.
A z kolei, dla przykładu, sąsiedzi pryskając pomidory (pomijam, że bez żadnych środków ochrony indywidualnej) - to pryskają co 3 dni, bez opamiętania. Stężenia nie raz są "na oko", ilość środka tyle, aż cały krzak cieknie. A między ogórkami co chwile idzie Roundup żeby nie zarastały. I to mowa o warzywach uprawianych w małych ilościach ale na sprzedaż (na OLX czy na targ)...
PS. Do tego należy zwrócić uwagę, że stare ŚOR stosowane były w ilościach 1-5 kg/ha. A nowe ŚOR są stosowane w ilościach 0,1-0,5kg/ha. 10x mniej. Do tego są przebadane pod względem toksyczności dla ludzi, pszczół itd...
A Topsin czy Ridomil (wycofane ze stosowania) do dzisiaj wielu nie-komercyjnych winiarzy ma pochowane i w użyciu

tak słyszałem przynajmniej

RobertR napisał(a):
Dlatego nieraz śmiać mi się chce jak koleżanki z pracy wyrażają wielkie zdziwienie że np. po flaszce mojego Soreli nie miały żadnych niepożądanych objawów, a po francuskim białym za 200 zł był duży ból głowy i nie tylko

Też tak mam, że osoby pijące moje wino (co prawda już komercyjne) mówią, że dobrze się czują i nie mają kaca. Sztandarowy przykład to jeden pan, którego żona mówi, że odkąd odkrył mojego Solarisa to pić zaczął - wcześniej po winie miał zgagę i niestrawność i źle się czuł. A teraz pije codziennie do kolacji

Ale, wracając do meritum, wydaje mi się że większy, gorszy wpływ na wino i samopoczucie ma ilość chemii dodawanej do wina w trakcie produkcji. Tutaj już ilość środków jest przeogromna, protokoły winifikacji podają po 20 środków na jedno wino... A wino komercyjne, "marketowe", produkowane jest w fabrykach. I tutaj jest całkiem inna sytuacja niż w mikro, czy mini-winnichach po 1-2 ha...
I po takim "marketowym" właśnie głowa boli...