Wczoraj nawiedziła mnie nawałnica połączona z gradem, co przyszło od zachodu a czym od rana straszyło Radio Wrocław. W kwadrans woda z nieba zatopiła uprawę, szczególnie część historyczną na glinie. Nigdy nie widziałem czegoś podobnego, a tego lata pięcio lub piętnastominutowe nawałnice stają się już tradycją.
https://wino.org.pl/forum/attachment.php?aid=33322 https://wino.org.pl/forum/attachment.php?aid=33323 https://wino.org.pl/forum/attachment.php?aid=33324 https://wino.org.pl/forum/attachment.php?aid=33325 https://wino.org.pl/forum/attachment.php?aid=33326 Efekty gradu.
https://wino.org.pl/forum/attachment.php?aid=33327 Postrzelane liście. Niedobrze. Na początku tygodnia pojawił się mączniak rzekomy w uprawie na glinie. Po kolejnych, zaplanowanych opryskach widać już zaschniętą grzybnię, jednak obawiam się, że rany na liściach po gradzie mogą dać początek kolejnym infekcjom. Na piachu tegoroczne nasadzenia Chasselas nie mają oznak infekcji patogenem, ale teraz, za sprawą gradu może być już początek chorób. Oby nie.
Komórka burzowa, co świetnie widać na czeskim radarze omiatającym płd.-zach. kraju (
http://radar.bourky.cz/), zaczęła tworzyć się w Masywie Ślęży (ciekaw jestem jak tamtejsi winiarze), po czym szła na wschód przez Strzelin, Wiązów, Grodków i, pokonując szybko 60 km. dotarła do mojego ogrodu. Ach ta nasza Ślężą, święta góra. Od wieków jest znana jako góra generująca burze i opady gradu.
Gradu latem nie widziałem od sierpnia 2011r., gdy rozbił dachówki w babci domu w Kościerzycach, a drugiej babci w Brzegu oszczędził dachówki, jednak zniszczył nieco ogród.