Piotr77 napisał(a):
masz zapewne rację odnośnie tej redukcji, ale trzeba też brać pod uwagę sytuację bieżącą
Jolu, masz rację, że trzeba brać pod uwagę sytuację byłą, obecną oraz szacować przyszłą, a przede wszystkim, należy brać pod uwagę warunki własnego siedliska - przepraszam, że powtarzam to jak mantrę, ale jest to istotne.
Pozwól, że przedstawię mój sposób myślenia ( na ile to możliwe w harmiderze kilkudziesięciu dzieci

), który zdeterminował opracowanie własnego podejścia do uprawy winorośli, a mam nadzieję, że odpowie na Twoje wątpliwości.
Dobrych kilka lat temu, doszedłem do wniosku, że uprawa winorośli w Polsce, sprowadza się do zarządzania ryzykiem - właściwie, za każdym razem jest coś kosztem czegoś, każda czynność niesie za sobą określone wielowymiarowe skutki.
W Twoim konkretnym przypadku, możliwe, że wyjdzie na +, ale dla mnie byłoby to zbyt duże ryzyko, ponieważ łatwiej kontrolować stres wodny, niż ponadnormatywny rozrost jagód.
Mam nadzieję, że powyższe jest jasne.
dziadek2 napisał(a):
tu przydałby się jakiś jeden w miarę skuteczny oprysk łączący wszystkie działania
Romanie, taki jest, ale na niego, niestety jest już za późno ( wykonujemy przed kwitnieniem ), a teraz pozostaje tylko orka.
dziadek2 napisał(a):
Jak mi się uda, to jutro będzie jedyny w tej chwili oprysk - coś możesz poradzić?
Dla tak trudnych warunków, jakie mi narzuciłeś

, to ja bym połączył Wodorowęglan Potasu z Siarką i jednocześnie zwiększył stężenie - nawet kosztem popalenia młodych listków, ponieważ krzew jeszcze zdąży je wypuścić i staną się później "koniem pociągowym" przebiegu fotosyntezy, więc owoce dojrzeją.
Ale powyższe to jest hardcor i nie proś mnie więcej o takie porady
Pozdrawiam
Piotr