lantan napisał(a):
Zbyszku, jeśli Artur ma Kodriankę na pergoli i jej nie zdejmuje na zimę, to coś w tym musi być

Ja też swojej Kodrianki nie okrywałem, tylko położyłem na ziemi jej łozy i czekam na śnieg. Jesli się pojawi, bo na razie mam tylko deszcze, to poszufluję nieco na te łozy leżące na ziemi i mam nadzieję, że zaowocuje w przyszłym roku. Ot taki eksperyment.

Ten sposób okrywania nie jest jednak stuprocentowo pewny.
Uprawiam głównie vinifery, gleba gliniasta, wilgotna.
Poprzedniej zimy jak zwykle część łóz przeznaczonych na owocowanie przykopałem, część tylko przyszpiliłem do ziemi, reszta została bez okrycia. W zimie były dwa silniejsze spadki temperatury (na wysokości 25 cm. nad ziemią było to - w grudniu ok. -20 st. w styczniu-19) przy dość zmiennej pokrywie śniegu. Na wiosnę okazało się, że wszystkie położone na ziemi są martwe. Nie okryte bez żadnych strat
Mam też kilka poletek doświadczalnych z roczniakami i dwulatkami (z siewu) w kilku różnych miejscach na Pogórzu - tam w zasadzie też bez większych strat - padło tylko to co miało paść

(!).
Podejrzewam, że przy dość zmiennej temperaturze jaka panuje nad ziemią bez pokrywy śniegu w lutym lub marcu doszło do rozhartowania. Później przyszedł niewielki mróz i skończyło się tak jak się skończyło.
Tak, więc trzeba jednak z tym uważać i jeżeli ci zależy na plonie w przyszłym roku, to trzeba chyba jeszcze dodatkowo czymś okryć np. stroiszem jodłowym lub czymś podobnym, bo zima zapowiada się łagodna.