kapitan napisał(a):
Były już przerabiane przędziorki, szpeciele różnej maści, teraz chrząszcze ... i pewnie można by te uszkodzenia jeszcze czemuś innemu dopisać. Zwracam jednak uwagę, na jeden fakt, a mianowicie praktycznie wszyscy to mamy na różnych odmianach i nieco dziwi mnie ta plaga tego... no nie wiem czego? Jednocześnie jednak nie wszędzie to obserwuję tzn mam na myśli różne stanowiska. Np na bardzo podatnej na wszystko starej nn vv , na ścianie budynku ani śladu uszkodzeń. Przymrozek też jej nawet nie dotknął. Zaraz po fali przymrozków usuwałem u siebie praktycznie wszystko co nosiło ślady uszkodzeń. Usunąłem prawie wszystko, ale nie wszystko. To co było ładnie rozwinięte i tylko lekko "przypalone", a w szczególności koronka wyglądała na żywą, zostawiłem. Mam trochę więcej wolnego czasu, chodzę między krzewami kilkanaście razy dziennie i znam je praktycznie na pamięć. Stwierdzam na tej podstawie, że u mnie te dziurawe liście maja właśnie te odmiany i te latorośla które przeżyły przymrozki ale widać było, że cierpią. Tak sobie rozważam pryskać na roztocza, czy nie...i pójdę chyba na całość, i nie będę pryskał. Z dnia na dzień mam wrażenie, że kolejne rozwijające się liście wyglądają lepiej. Wielu z nas zraszało i jak twierdzą wyszli bez strat. Ciekawi mnie na jak u Nich wyglądają liście?
U mnie też liście mniej lub bardziej podobnie wyglądają do Twoich mimo zraszania, ale ja też nie panikuję jak co niektórzy, latając z Magusami i pryskając wyimaginowane szkodniki co kilka dni w nadziei że liście się zacerują i wyprostują. Przebadałem ze 20 liści różnych odmian z różnych miejsc w winnicy i niczego nie znalazłem przy powiększeniu 200x przy którym można by było przędziorkom włosy na nogach liczyć

Koromite stoi w pogotowiu nieużywane.
Poza tym o czym piszesz Piotrze, zastanawiam się czy jakiś negatywnych skutków na "dojrzałość", zimowanie i jakość pąków nie miały silne przymrozki z początku października zeszłego roku. Rośliny z pewnością nie były na nie w pełni przygotowane.