DW napisał(a):
Słusznie usypałeś kopce na zimę jednak niepotrzebnie przyciąłeś jesienią. Gdybyś zostawił całe pędy to teraz miałbyś co następuje:
a) co by zmarzło to by zmarzło
b) co by nie zmarzło to by zaczęło wybijać najpierw z najwyższych oczek
- gdyby przymrozek załatwił zielone to zawsze są niższe, nierozwinięte pąki do rozwoju
- przymrozek czy nie, zawsze można potem coś skrócić czy obskubać
c) jeśli teraz rozgrzebiesz te 3 pąki a potem załatwi je przymrozek to krzewy nie zginą tylko wypuszczą z oczek zapasowych; jeśli to cię martwi to trzeba było mnie posłuchać i nie ciąć jesienią.
Co do reakcji to nic ona by nie pomogła. Jeśli nie chronisz uprawy systemowo (zraszacze, wiatraki itp.) to zakładanie wiader, agrowłókniny, namiotów foliowych itp. najczęściej jest nieskuteczne. Wśród ludzi na forum którzy to robili niewielu zrobiło to skutecznie.
Trzymając w ziemi krzewy do połowy maja zabierasz roślinom możliwość fotosyntezy i rozwoju. Krzew zamiast się rozwijać będzie zjadać samego siebie bo przecież te szparagi muszą coś żreć aby rosnąć. D
1. Dla pewności jeszcze raz przypomnę, że chodzi o rośliny jednoroczne. Jak będą starsze to na pewno nie zamierzam się tak z nimi "pieścić". Czy postępowanie z jednoroczniakami takie jak z sadzonkami to przesada? (pytam licząc na krótką odpowiedź tak/nie)
2. Jeśli chodzi o fotosyntezę to zachodzi ona zdaje się w liściach, a teraz to ich nawet bez kopców bym nie uświadczył...
3. Tnąc i kopczykując na jesieni liczyłem na następujące zyski:
a) nie muszę się martwić czy odgrzebywać i ciąć w lutym, marcu, a może na przełomie... itd.
b) odchodzi problem płaczu
c) nie muszę się martwić czy ponownie okrywać po w/w cięciu zimowo-wiosennym i mam dobrze zabezpieczone młode rośliny