Maciek071 napisał(a):
Dolnośląskie rieslingi pijam od kilkunastu lat (pierwszy był Jaworek 2003, wyjątkowo dobry) i dla mnie jest oczywiste, że na Dolnym Śląsku da się zrobić bardzo dobrego rieslinga z własnych winogron. Pod warunkiem, że ma się odpowiednie siedlisko, wiedzę, umiejętności, sprzęt i chęć do pracy. Oczywiście da się zrobić też rieslinga niedobrego, ale to dotyczy każdej odmiany i wszystkich miejsc, gdzie winorośl w ogóle jest uprawiana.
Pod tym podpisuję się obiema rękami. Chodziło mi tylko o to, że i bardzo renomowana winnica, którą cenię, w słabym roku potrafiła wypuścić kompletnego bubla.
Maciek071 napisał(a):
...myślę, że przy rosnącej z roku na rok w tempie geometrycznym powierzchni polskich winnic, rynek wkrótce wyeliminuje słabych winiarzy.
Dlatego napisałem, że pierwsze wino powinno być już za rok. Na medale zawsze jest czas... W mojej (przecież surowej) okolicy powstaje więcej nowych winnic niż nowych sadów. A kupić gotowe wino gronowe nie jest łatwo - mało tego, wszędzie stoją naleweczki, pseudocydr. Ile lat to ma rosnąć żeby coś z tego było? Piszemy przecież o komercji a nie hobby.
Maciek071 napisał(a):
Co do tematu wątku, to sądzę, że zakładanie kolejnego hektara winnicy z jakimiś słabymi hybrydami to nie jest droga do sukcesu, szczególnie w perspektywie wieloletniej.
A z tym można dyskutować, bo miejscówka, o którym piszemy to nie zagłębie winiarskie. Po za tym wiadomo jak jest teraz - wciąż od lat wszystko się sprzedaje, a jak będzie za 4 lata to nie wiadomo...
A teraz konkretna rada (od osoby która nie jest na tyle odważna aby założyć w swoim klimacie winnice), na chwilę obecną to porządne sadzonki pinot gris i nic więcej. Uprawa jak w okolicach Wenecji - żyzna ziemia, dużo wilgoci, olbrzymie plony! ...tylko ta mazowiecka zima...