PiotrSz napisał(a):
Również uważam, że - ze względu na zbyt wczesny start - mieszańce winorośli amurskiej na nasz klimat się niezbyt nadają (chyba, że ktoś dysponuje świetną lokalizacją, tj. odpowiednim zboczem itp.). Ale nie rozumiem tego:
zbyszekB napisał(a):
Konkluzja: w naszym, polskim klimacie wymagają okrywania na zimę tak jak i winifery.
skoro
zbyszekB napisał(a):
zalety: (...) duża wytrzymałość na mrozy w stanie spoczynku zimowego (...)
To chyba 2 rózne sprawy, czy nie?
Problem polega na tym, że winorośl amurska łatwo wychodzi z głębokiego uśpienia, tzn. ze spoczynku zimowego i właśnie wtedy przemarza.
Fazy spoczynku winorośli są trzy: spoczynek względny, spoczynek bezwzględny (zimowy, głęboki, fizjologiczny - różne nazwy u różnych autorów) trwający od pocz. listopada do końca stycznia oraz spoczynek wymuszony trwający do ok. końca marca. To tak w przybliżeniu, bo wszystko zależy od aury w danym roku. W styczniu winorośl zaczyna wychodzić z głębokiego uśpienia.
W tym roku w styczniu mieliśmy dosyć długą i ciepłą odwilż po długim okresie silniejszego mrozu w grudniu, a w lutym przymroziło. Odmiany z dużym udziałem v. amuriensis obudziły się w styczniu gotowe do wegetacji - kilku tygodniowe ocieplenie odebrały jako nadejście wiosny, a potem przyszedł silny mróz w lutym i je załatwił niemal na amen. Tak się właśnie stało u Zbyszka.
U mnie nie było tak dużych wahań temperatury, jak u Zbyszka, więc nie byłoby dużych strat, gdyby nie maj...
W lutym przemarzły pąki główne, w maju pędy z pąków zapasowych (u Zbyszka maj też był mroźniejszy). Jednak nie przekreślałabym tych odmian, ponieważ sporo z nich potrafi owocować nawet z wilków dając skromny, późniejszy plon oraz dość dobrze się regenerują po przemarznięciu.