Ja osobiście do estetyki rusztowania nie przykładam dużej wagi, bo winnicę mam na działce - w zimę nie oglądam słupków, a w lecie są i tak w większości ukryte pod liśćmi. Dlatego wybrałem słupki betonowe. Rozwiązanie chyba najmniej estetyczne, ale za to najbardziej ekonomiczne, niezawodne i najmniej pracochłonne. Wiercę otwór w ziemi, stawiam słupek, obsypuję ziemią którą ubijam i gotowe - słupek stoi. Bez dodatkowego betonowania, malowania, wymieniania co kilka lat gdy drewno spróchnieje itd. W mojej okolicy jest sporo plantacji malin, więc nie ma większych problemów z dostępnością. Rozrzut cenowy jest spory, ale według mnie lepiej wybierać te droższe z prawdziwej betoniarni niż odlewane u chłopa za stodołą - zupełnie inna jakość produktu. W ubiegłym roku płaciłem chyba 25zł/sztuka za słupek 2,4m, choć widziałem teoretycznie takie same za 15zł/sztuka. Podejrzewam że w tym roku znacząco podrożały, ale to tak jak wszystko... Skrajne słupki mam takie same, tylko lekko odchylone na zewnątrz, i od nich do kotwy w ziemi są połączone tylko drutem nośnym dla winorośli. Nie mam teraz zdjęcia, ale wygląda to tak, że od kotwy startuje 4 druty, które idą do pierwszego słupka, każdy na swoją docelową wysokość, od którego dalej już idą w poziomie. Tym sposobem słupek ma 4 punkty podparcia + część w ziemii. Ładnych kilka lat to już się tak trzyma i nie zauważam żeby coś się złego z tym działo. Podejrzewam, że pierwsze co to z czasem będzie trzeba wymienić te druty, dlatego też tutaj nie oszczędzałem - wolałem kupić markowy produkt niż taki noname. Tym bardziej teraz, kiedy cena surowca wybiła tak w górę, to dopłata za markę (i idącą z tym jakość) jest mniej odczuwalna jak kiedyś.
-- piątek, 8 kwietnia 2022, 14:57 --
W moim mniemaniu korozja biologiczna drewna w osłonie będzie postępować szybciej niż bez. Nie jestem ekspertem od technologii drewna, więc mogę się mylić, ale postaram się uzasadnić swój tok rozumowania. Nawet jak ta końcówka od kotwy będzie dopasowana, to i tak pod tą nią pojawi się wilgoć, która nie będzie miała się gdzie podziać. A dostanie się tam chociażby przez podsiąk kapilarny. W warunkach trwale utrzymującej się wysokiej wilgotności korozja postępuje szybciej. Czy to są progi w samochodzie pod plastikowymi nakładkami, czy to drewno - zasada jest ta sama. Na początku tego nie widać, ale jak już wyjdzie to już jest przysłowiowy amen w pacierzu - po zdjęciu osłony dopiero widać w jak złym jest stanie. Co się dzieje z mokrym drewnem to najlepiej widać w domach szkieletowych w których podcieka woda do konstrukcji. I nawet te zaimpregnowane też gniją, może w innym tempie, ale to nie powstrzymuje korozji. Te środki które były naprawdę skuteczne są już zakazane, pewnie słusznie. Bo jeżeli np. takie podkłady kolejowe nie gniją po tylu latach, to przebywanie w oparach tych zabezpieczeń na co dzień przez długi okres czasu z pewnością nie byłoby zdrowe. Ja proponuję zrobić to tak żeby ten słupek był tj. w powietrzu - złapany bokami do kątowników, ale między słupkiem a betonem była przestrzeń kilku cm na wentylację. Przynajmniej okresowo wtedy wysychająca powierzchnia słupka od spodu powinna korodować wolniej niż będąc narażona na ciągłe warunki sprzyjające korozji, a umówmy się - taki słupek, zwłaszcza sosnowy, i tak spróchnieje i zgnije. Kwestia tylko czy to potrwa kilka czy kilkanaście lat.
|