ZbyszkuTW, gratuluję wyboru. Wbrew pozorom, nie jest łatwo dopasować rodzaj beczki do danego wina. A w Twoim przypadku kluczowe znaczenie ma ilość wina i jego lekkość.
Z dębu węgierskiego, tempo ekstrakcji wraz z ilością tanin jest znacznie mniejsze w porównaniu do dębu francuskiego. To sprawia, że masz więcej czasu na reakcję, aby nie przedębić, a wino może dłużej dojrzewać. Przy tak małych ilościach jest to szczególnie ważne.
Dodatkowo, przy lekkim winie, a słabszej ekstrakcji, łatwiej o zbalansowanie z taninami.
Jedynie, do czego mam zastrzeżenie, to odgórne narzucanie przez Ciebie maksymalnego terminu zlania wina - ograniczenie bez sensu.
Nie kieruj się terminami, tabelami, wykresami, czy też obrazkami, ponieważ każda beczka ( nawet z takiego samego drewna ), jak i wino mają różne właściwości. To są tematy dobre, ale do rozważań teoretycznych.
W praktyce, przy tej wielkości beczki, już po miesiącu leżakowania wina, podczas każdej dolewki dokonuj analizy organoleptycznej. Zapisuj wrażenia, wyniki, oraz je porównuj. Najpóźniej, od razu po przewaleniu apogeum zlewaj. Ja potwierdzam, ale mogę sobie na to pozwolić, ponieważ pracuję z trochę większymi beczkami.
W przypadku pierwszego strzału z grzybami, runem leśnym, mchem, czy mokrym drzewem, nie wpadaj w panikę

I jeszcze jedno, wino przede wszystkim utlenia się podczas dolewek, a przy tej ilości i jednocześnie takiej samej "dziurze", co drugą lub co trzecią dolewkę bym zabezpieczał np. argonem - do przemyślenia lub nieguzdrania się podczas tej czynności.
Pamiętaj jeszcze o początkowo częstszych dolewkach. Pierwsza max po 5-ciu dniach. Później stopniowo możesz zwiększać, aż do ca. 10-ciu dni.
Jeżeli chodzi o porównanie 3-butelek, to przynajmniej dwóm ostatnim, pozwól trochę odpocząć od beczki, najlepiej do bożole
Pozdrawiam
Piotr