RobertR napisał(a):
Z tych lepszych terenów też się zdziwisz, najpierw opowiedzą ci całą legendę że och i ach, jakie to "Terroir" i cuda wianki, potem dadzą ci niepijalnego sikacza z PN, przy którym zaczniesz nabierać szacunku do win MF z "trudnych terenów", a potem zobaczysz cennik jak w Bordeaux za te sikacze.
Polskie "profesjonalne" winiarstwo to jest czysty przerost formy nad treścią.

Ale jak to mowia "Nowego klamstwa slucha sie lepiej niz starej prawdy" Mnie naprawde urzekla opowiesc wlasciciciela Krokoszowki

Po 30latach mieszkania w miescie wyprowadzilem sie na wies i do miasta mnie juz koniami nie zaciagna. Gdyby nie ograniczenia, to zamiast swoich 30arow budowlanej w tej cenie kupilbym ze 3 ha, i mialbym i gdzie dom postawic i kupe miejsca pod uprawe. Ale mamy jak mamy. Uwielbiam grzebac w ziemi i cieszy mnie jak mi rosnie. Moze dlatego sie troche rozmarzylem, jak pan opowiadal o tej wspolnym rodzinnym gospodarstwie. Z tego zyje. Co mialby powiedziec. Troche "kwasne", zapraszam na zakupy? Oczywiscie tak moze byc w kazdym regionie, ale jakbym kupil wino za ponad stowke a smakowalo by jak "szampan z papierowek" mogloby byc nieelegancko. Moze wiec nie jest az tak zle w kazdej winnicy? Z drugiej strony. Winnica, ktora ma cos extra na sprzedaz i perspektywe sprzedazy kilkunastu butelek i dobrych referencji poswieci chyba ta jedna butelke na promocje. Czy wyobrazacie sobie sytuacje, kiedy w Krokoszowce by poczestowano tym medalowym winem. Ile osob by je kupilo do domu? Zaczynam zalowac, ze jednak w Zagardlu nie skosztowalem tego czym poczestowal wlasciciel(ale chyba bylo niestety slodkie). To byla jego duma. Niestety chyba nie znalazla zbytniego uznania.
Na obecnym etapie fascynuje mnie kazde takie doswiadczenie. Pewnie za kilka-kilkanascie juz mniej. Jakubie dotacje na orzecha wloskiego byly podobne, a dobre kilka lat nie masz przy nim prawie zadnych prac. Moze zbyt surowo oceniles tych ludzi? Poprostu swoje marzenia musieli podzielic przez sume iloczynu mozliwosci i oczekiwan.